· 

Wybranka księżyca

Tej nocy nie mogłam zasnąć. Co chwilę wierciłam się to na lewy to na prawy bok, nie mogąc znaleźć wygodnej siebie pozycji. W końcu nieco zirytowana zdecydowałam się ukradkiem wyjść z jaskini. Starałam się to zrobić najciszej jak tylko potrafię, aby mieć pewność, że nie obudzę moich współlokatorów. W końcu wyszłam na zewnątrz i biorąc głęboki oddech, ruszyłam w kierunku Jeziora Dusz licząc, że krótka przechadzka oraz posiedzenie sobie parę minut na świeżym powietrzu dobrze mi zrobi. Kiedy dotarłam na miejsce, spokojnie usiadłam kilka długości lisa od tafli wody, która odbijała srebrne światło księżyca w pełni.

 

 

(Autor obrazka:  mjagiellicz)

 

Tej nocy niebo było bezchmurne, dzięki czemu poza przepięknym księżycem mogłam również ujrzeć nieskończenie wiele iskrzących się gwiazd. Podziwiając ten cudowny krajobraz, zaczęłam śpiewać jedną z moich ulubionych piosenek w jej oryginalnym języku, jedną z tych, których niegdyś uczyła mnie matka. Opowiadającą nieco tragiczną legendę o synu księżyca. Przymknęłam oczy i skupiłam się na pieśni, którą kierowałam wprost do srebrnego globu.

 

-Dime, luna de plata, ¿qué pretendes hacer

-Con un niño de piel? Hijo de la luna -nagle usłyszałam jakiś niebiański głos

 

śpiewający równo ze mną.

 

Poczułam, jak moje oczy się rozszerzają i obracając się, gwałtownie odskoczyłam przerażona. Wytężyłam wzrok, a z cienia wyszła drobna wadera o srebrnym, białym oraz czarnym futrze, niebieskich oczach i charakterystycznych dużych uszach. Bogini księżyca i nocy? Zawsze marzyłam by ją zobaczyć na własne oczy, już kiedyś

spotkałam co prawda Florę, ale jednak Luna nie bez powodu jest moją patronką.

 

-Lubię tą pieśń. To jeden z moich ulubionych tworów śmiertelników, nawet jeśli nie nosi w sobie ani ziarna prawdy -usłyszałam jej przyjazny i spokojny głos.

-L-Luna? -nie wiedząc jak powinnam zareagować na to wyraźne zaproszenie do rozmowy cofnęłam się o kilka kroków. Byłam zaskoczona tym bardziej, że Luna uchodzi za bardzo nieufną i zamkniętą w sobie boginię.

-Och... wybacz, jeśli cię przestraszyłam, nie miałam takiego zamiaru-uszy wadery na chwilę oklapły, jakby jej nieśmiałość wzięła nad nią górę.

-Nie, to ja przepraszam. Po prostu nie spodziewałam się tutaj kogoś spotkać, a już na pewno nie boginki -stwierdziłam zakłopotana.

-Często tutaj przychodzę podziwiać Jezioro Dusz, jego krajobraz i błękitna aura są naprawdę przepiękne. Nie dziwię się Alice, że tak lubisz tutaj przychodzić -Luna przejechała wzrokiem po okolicy, po czym ponownie się do mnie zwróciła.

-Skąd wiesz jak mam na imię? Nigdy wcześniej nie miałam okazji cię poznać ani zobaczyć -powiedziałam zdumiona.

-Moja droga, nie musiałaś mnie widzieć, abym mogła cię obserwować i czuwać nad tobą odkąd dołączyłaś do watahy. Nie mogłaś poznać mnie osobiście, ale za to ja znam cię bardzo dobrze -zrobiła kilka kroków w moją stronę -Właściwie... dzisiaj zdecydowałam się wyjść z cienia i z tobą porozmawiać nie bez powodu...

Wilczyca na chwilę przerwała, a ja uspokoiłam się. Widząc zakłopotanie wadery, uderzyła we mnie nagła fala zrozumienia. Luna, mimo iż była boginią, w tamtej chwili wydawała się taka... jak ja...jak każdy inny wilk miewający swoje chwile niepewności.

-Chciałabym, abyś została moim wybrańcem. Wybranką księżyca i nocy. Zgadzasz się? -wadera spojrzała mi prosto w oczy, oczekując odpowiedzi.

 

Przez chwilę nie docierało do mnie, o co właśnie mnie zapytała. Uczucia radości i niedowierzania były tak silne, że nie wiedziałabym nawet jak je opisać. Przez dosłownie parę sekund tak stałam i milczałam w zachwycie, by w końcu udzielić odpowiedzi.

 

-T-to byłby dla mnie ogromny zaszczyt. Oczywiście, że tak. -odpowiedziałam zaskoczona, ale jednocześnie prze szczęśliwa.

-W takim razie- Pani nocy podniosła z dumą głowę i zwróciła się do mnie- Alice, otrzymasz ode mnie dwie umiejętności, ufam ci i wierzę, że będziesz używać ich mądrze. Od teraz, na zawsze, nawet po twojej śmierci będziemy ze sobą połączone i możesz mnie wezwać, kiedy tylko będziesz potrzebować mnie lub mojej pomocy -wadera delikatnie przyłożyła nos do mojego czoła, i w tym momencie wokół nas rozbłysnęło białe światło, które po chwili zupełnie zanikło. Wtedy boginka ponownie spojrzała na mnie z łagodnym uśmiechem

-Dziękuję, za to zaufanie Luno... nie wiem co powiedzieć -pozytywnie poruszona tym, co się właśnie wydarzyło, starałam się uspokoić i ponownie zacząć oddychać.

-Wiele wieków, od powstania świata czekałam na kogoś godnego bycia moim wybrańcem tak jak każdy z bogów. Cieszę się, że w końcu nasze linie losu się ze sobą splotły.

 

Mówiąc to, odwróciła się w stronę jeziora. Wkroczyła na nie i stąpała po jego lustrzanej powierzchni, nie mocząc przy tym ani jednego pasma futra. Błękitna i srebrna aura jeziora dodawały jej jeszcze więcej majestatu i boskości, o ile było to w ogóle jeszcze możliwe.

 

-Muszę już iść. Dobrej nocy Alice -wilczyca pożegnała się ze mną, obracając głowę w moją stronę.

 

Już wzięłam cichy wdech, aby powiedzieć coś jeszcze, chciałam zadać jej tyle pytań, lecz wadera pierwsza się odezwała.

 

-Nie przejmuj się, jeszcze będziemy miały wiele okazji, by porozmawiać. Wiem o tym i liczę na to -wkroczyła dalej na taflę, po czym dosłownie rozpłynęła się w srebrnym świetle księżyca.

 

 

Siedziałam przez chwilę na polanie zadając sobie pytanie "Czy to, aby na pewno nie był sen?". Przez moment się bałam, że jeśli się ruszę, choć odrobinę to się obudzę... lecz nie, to była prawda. Najpiękniejsza prawda.