Krążyłem bez celu po terenach watahy. Po prostu mi się nudziło.
Z daleka szła jedna z alf. Vesna. Wadera z którą uwielbiałem rozmawiać oraz wadera która ma piękne fiołkowe oczy. Gdy do mnie podeszła pokłoniłem się lekko, ukazując tym swoją niższość.
- Hej Vi. - często ją tak nazywałem bo moim zdaniem bardzo to do niej pasuje, jednak wadera wręcz nienawidziła tego zdrobnienia.
Posłała mi tylko mroźne spojrzenie na co się uśmiechnąłem.
- pomóc w czymś? - spytałem a Ves podejrzanie się uśmiechnęła.- zaczynam się bać.
- mam dla Ciebie zadanie. - usiadła na trawie i kontynuowała - trzeba zająć się jednym ze szczeniąt - szczęka mi opadła z niedowierzania. Ja mam zająć się szczenięciem? Wiedziałem że nie mam innego wyboru gdyż alfa to alfa, ona tu rozkazuje. - weźmiesz je na spacer czy coś.
- Vesnaaa... - przedłużyłem i jeknąłem z niezadowolenia, popatrzyłem na jej wyraz pyska, była śmiertelnie poważna a jej fiołkowe oczy oczekiwały na odpowiedź. - nie może zająć się tym ktoś inny? Ja nienawidzę dzieci.
Rozmowa stanęła na tym że nie mam innego wyboru. Podobno wszystkie wilki które na codzień zajmują się szczeniętami są zajęte. Vi ze zwycięskim uśmiechem się ze mną porzegnała i odeszła. Mimo że znam ją bardzo krótko to naprawdę ją polubiłem, jednak odnoszę wrażenie że waderę wkurza moja osoba oraz że mnie po prostu nie lubi, bardzo dobrze to rozumiem gdyż jestem naprawdę energicznym i wkurzającym wilkiem, jednak bardzo chciałabym ją lepiej poznać.
Nie mam jej tego za źle że wyznaczyła mi taką robotę, jest alfą i wykonuje swoje obowiązki a ja jej niepotrzebnie utrudniam tym swoim jęczeniem.
Wkurzony ruszyłem w stronę miejsca w którym czekać miało na mnie szczenię.
Pogoda tego dnia była wręcz idealna na spacer bądź kąpiel w jeziorze, delikatne promienie słońca miło ogrzewały a powiew wiatru sprawiał, że nie było ani za gorąco ani za zimno.
Cieszyłem się spokojem do momentu aż zobaczyłem Dremurr. Waderka gdy tylko mnie ujrzała zaczęła merdać ogonem i się uśmiechać.
- ale się ciszę że spędzimy razem caluuuusi dzień - odparła po czym podeszła do mnie dwa kroki.
- ja też. - opowiedziałem znudzony wpatrując się w wilczka.
- więc Mike, dokąd pójdziemy? - zapytała zadowolona
- Mitch - poprawiłem ją szorstkim tonem- a dokąd byś chciała?
Po dwudziesto minutowym na myślę mała zdecydowała się na Wodospady Życia nad którymi podobno dawno nie była.
Kompletnie nie znam się na opiekowaniu się dziećmi. Moim zdaniem szczenięta są głupie i lekko myślne.
Po drodze Dream opowiadała o tym jak to ostatnio przy małej pomocy Alice złowiła pierwszą rybę. Nie słuchałem jej bo puźniej zaczęła gledzić o jakimś szczeniaku. Ledwo nadążała tymi swoimi kruciutkimi łapkami więc byłem zmuszony iść bardzo wolno, to szczenię miało w sobie tyle energii. Wilczyca opowiadała mi o czymś co kompletnie mnie nie obchodziło jednak zwróciłem uwagę na pytanie jakie mi zadała.
- mogę z tobą polatać? - zapytała patrząc się swoimi ślepkami na moje skrzydła.
- nie. - odpowiedziałem surowo - nie potrafię - wzruszyłem ramionami.
Szliśmy jeszcze kawałek przez co byłem kompletnie wymęczony bo mała niechciała się zamknąć. Nawijała bez przerwy. Jednak gdy doszliśmy na miejsce to szczena opadła mi do samej ziemi, nigdy nie byłem nad tymi wodospadami.
Strumienie wody wypływające z pomiędzy skał z impetem spadały do małych jeziorek. Zieleń i roślinność sprawiały że to miejsce wyglądało jak z bajki, woda była tak przejrzysta że widać było każdą rybę, do całości dochodził niesamowity szum spływającej wody.
Zamknąłem oczy ciesząc się chwilą, jednak nie na długo gdyż Dremurr pociągnęła mnie za kawałek sierści.
- mogę się wykąpać? - spytała z nadzieją w oczach. Naprawdę nie widziało mi się pilnowanie jej aby się nie utopiła.
- jasne. - odparłem po czym waderka z pluskiem wskoczyła do wody. Wynurzyła się po czym głośno zachichotała.
Dream się pluskała a ja usadowiłem się w cieniu nie spuszając jej z oka, woda nie była na tyle głęboka aby ją przykryć jednak wolałem być pewny że nic jej nie będzie.
Gdy oczy zaczęły mi się zamykać zawołałem szczenię, mała przybiegła zadowolona przebierając małymi łapkami. Z jej futra woda spływała strumieniami a na pyszczku malowało się szczęście.
- połóż się na słońcu - odparłem po czym pokazałem jej nie zacienione miejsce tuż obok mnie, wadera przytaknęła a następnie położyła się w tamtym miejscu. Gdy po jakimś czasie jej białe futerko było suche a ślepka zaczęły się zamykać przeniosłem ją delikatnie do cienia, zamrugała parę razy, uśmiechnęła się i zapytała.
- zaśpiewasz mi? - pokiwałem głową na tak, po czym położyłem się tuż przy niej i zacząłem cicho śpiewać kołysankę.
Po paru zwrotkach powiedziała coś po czym moje serducho pękło.
- znam to, Asgore mi to śpiewał - odparła z uśmiechem i zamknęła oczy, nie przestawałem śpiewać jednak robiłem to już dużo ciszej. Nie poznałem Asgora jednak z opowiadań innych wilków wynika że był naprawdę wspaniały, i sądząc po tym jak poświęcił wszystko by zająć się Dremurr naprawdę go podziwiam, podziwiam również Nukę, wychował małą, chociaż musiało mu być bardzo ciężko. Opieka nad szczenięciem jest naprawdę trudna, zdaję sobie z tego sprawę.
Dream już smacznie spała a ja okryłem ją delikatnie skrzydłem i sam zamknąłem oczy. Nie minęło nawet kilka chwil a już dopłynąłem do krainy Morfeusza.
Obudziły mnie świecące prosto na mój pysk promienie słoneczne, rozejrzałem się ale wadery przy mnie nie było, moje serce momentalnie przyspieszyło, w panice zacząłem szukać szczenięcia.
Odetchnąłem z ulgą gdy dostrzegłem Dremurr na brzegu jednego z jezior, mała najprawdopodobniej próbowała złowić rybę, wkurzonym ale skupionym wzrokiem obserwowała taflę wody. Wyczuła odpowiedni moment i łapą wyrzuciła na brzeg niewielką rybę, następnie dobiła ją ząbkami pozbawiając zwierzę życia. Zadowolona podbiegła do mnie kładąc na trawie swoją zdobycz.
- popatrz - wskazała łapą na rybę - sama upolowałam - uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Gratuluję, możesz teraz ją zjeść - odparłem a biły wilczek pokręcił głową na co zrobiłem zdziwioną minę.
- nie, zjemy ją razem - powiedziała po czym podzieliła mięso na dwie części i następnie jedną wręczyła mi. Naprawdę zacząłem się przekonywać do tego szczeniaka.
Pojedliśmy sobie i zorientowałem się że już puźno, zrobiło mi się nawet trochę smutno że będę musiał rozstać się z moją małą znajomą. Mitch czy ty właśnie polubiłeś szczenię? Co się z tobą dzieje?
Gdy powiadomiłem Dream że musimy już wracać z jej pyska momentalnie zszedł uśmiech który cały czas się tam znajdował. W drodze powrotnej rozmawialiśmy na temat mojej przeszłości, opowiedziałem jej także o Scottym, mała oznajmiła mi że gdy basior mnie odwiedzi musi go koniecznie poznać, zgodziłem się na to gdyż wiem że mój przyjaciel uwielbia dzieci i nie zrezygnuje z okazji poznania tak wspaniałego szczeniaka.
Na miejscu docelowym czekała już na nas Vesna. Widząc ją lekko się uśmiechnąłem.
- widzę że sobie poradziłeś. - powiedziała po czym wskazała na Dremurr.
- spędzenie z tą księżniczką czasu było zaszczytem. - po tych słowach mała wleciała w moje ramiona mocno mnie przytulając, odwzajemniłem uścisk i szpnąłem jej do uszka - musimy to jeszcze powtórzyć.
Biały wilczek się ode mnie odkleił i z wielkim uśmiechem pobiegł do reszty szczeniąt które bawiły się niedaleko. Popatrzyłem na alfę siedzącą obok, uśmiechała się na co zrobiłem znudzoną minę.
- nie lubię dzieci. - powiedziałem.
- tak, tak wiem. - zachichotała - chciałabym Ci podziękować.
Rozmawialiśmy jeszcze trochę i z podziękowań skończyło się na moich kiepskich żartach jednak ją to śmieszyło. Mimo wszystko mam wrażenie że wadera do końca mi nie ufa, może ma taki charakter? No nic nie ma co się nad tym zastanawiać. Odprowadziłem waderę pod samą jaskinię. Wchodząc do środka spytała :
- na pewno nie lubisz szczeniąt? - i zniknęła w środku.
- lubię tylko jedno - odpowiedziałem sam do siebie i ruszyłem w stronę mojej jaskini.
Koniec