· 

Melodia nowego rozdziału życia #2

- a ty? Jak się zwiesz? - spytał wysoki, dobrze zbudowany basior. 

 

- Mitchell. - odpowiedziałem i obczaiłem go wzrokiem.

 

Wilk miał niesamowite czerwone oczy w głębi których się zapadłem, nie byłem w stanie oderwać od nich wzroku. Nastąpiła cisza, nadal nie byłem za bardzo przekonany do nieznajomego. Patrzyliśmy sobie w oczy jakiś czas ale ja pierwszy spuściłem wzrok.  

 

- więc... - zacząłem, chciałem zgrywać twardego, w środku okropnie się bałem, basior z pewnością był ode mnie silniejszy, najprawdopodobniej zabiłby mnie w trzydzieści sekund. - co robisz na terenach naszej watahy? Szukasz kogoś?

 

- watahy? - spytał trochę zdezorientowany moim pytaniem 

 

- no tak, to są tereny Watahy Wilków Burzy - uśmiechnąłem się lekko wypowiadając tą nazwę. Mój nadopiekuńczy instynkt podpowiadał mi abym zabrał go do Alessy, sam nie wiedziałem czy to dobry pomysł, przecież mógł być szpiegiem albo coś... - Zabiorę cię do alfy. - jesteś debilem Mitch. Westchnąłem i podszedłem dwa kroki wskazując gestem aby basior kierował się za mną. Po drodze miałem nadzieję że dowiem się czegoś o tajemniczym Tarou.

 

Po dziesięciu minutach zacząłem rozmowę trochę poddenerwowany.

 

- nie jesteś szpiegiem ani mordercą prawda? - na moje głupie pytanie czarny basior parsknął śmiechem.

 

Szedłem wyprostowany, nie wiem czemu ale chciałem się jak najlepiej zaprezentować przed nieznajomym, co chwilę poprawiałem sobie grzywkę a gdy tylko na niego spojrzałem przez całe moje ciało przechodził nieznany dotąd dreszcz. Mitchell co się z tobą dzieje?

 

- Em... Wcześniej mówiłeś coś o moim głosie... Wiem że brzmię jak wadera... Jestem dziwny. - odparłem i spłaciłem łeb.

 

- żartujesz sobie chyba! - zaśmiał się kpiąco. Popatrzyłem w jego głębokie czerwone oczy. - ty masz najpiękniejszy głos jaki słyszałem - zrobiłem oczy wielkości pięciu złotych a na moje policzki wkradła się niechciana czerwień.

 

Po drodze nie rozmawialiśmy praktycznie w ogóle, Tarou opowiedział mi tylko jak się tu znalazł, i tyle. Cały czas czułem jak wzrokiem wypala w mnie dziurę, nie miałem odwagi aby na niego spojrzeć. Podeszliśmy pod jaskinie Alessy, usmiechnąłem się lekko i życzyłem mu powodzenia. Wilk wszedł do jaskini a ja zostałem sam.

W oczekiwaniu na basiora zacząłem analizować sobie wszystko w głowie. Z tego co zauważyłem do tej pory Tarou jest bardzo ponury i tajemniczy. Przez większość czasu z jego pyska nie można było wyczytać żadnej emocji. Obojętnym wzrokiem oglądał świat a na jego pysku nie było widać ani cienia uśmiechu. Jednak było w nim coś wyjątkowego, coś dzięki czemu chciałem go bliżej poznać.

Znudzony czekaniem zacząłem próbować widzieć kogoś w wizji. Niby to jest moja moc jednak za nic nie potrafię jej używać, w sumie jedyną którą używam jest widzenie w ciemności bo tylko to potrafię. Moją setną nie udaną próbę przerwał mi basior który właśnie wyszedł z jaskini alfy.

 

- i jak? - spytałem podekscytowany, przeskakując z łapy na łapę.

 

- mogę zostać - odparł nie wzruszony, z mojego pyska wyrwał się niechciany pisk. 

 

- co myślisz o małym spacerze na którym opowiem Ci co i jak? - w duchu aż błagałem aby się zgodził.

 

 

Tarou?