· 

Melodia nowego rozdziału życia

Lato, pora roku, która charakteryzuje się słońcem i gorącem. Nie przepadałem za upałami. Przez to, że moje futro jest czarne, szybciej się nagrzewałem i szybciej robiło mi się gorąco. Obecnie błąkałem się po terenach, których nie mogłem skojarzyć. Chyba jestem na nich pierwszy raz. Wyglądały naprawdę zjawiskowo i z pewnością zapamiętał bym, jeśli kiedykolwiek moja łapa stanęłaby na ziemi należących do nich. Zmęczony podróżą postanowiłem, że przyda mi się chwila odpoczynku, która uzupełni moją energię. Rozejrzałem się i zauważyłem drzewo, które wręcz prosiło, bym podszedł do niego i ułożył się w jego cieniu. Tak też zrobiłem. Zbliżyłem się do rośliny i ułożyłem się wygodnie. Odparłem swoje ciało o pień drzewa. Przymknąłem oczy.

 

Cień wydawał się taki przyjemny. Nagle do moich uszu dotarł śpiew. Nie był to zwykły śmiech. Był naprawdę przyjemny dla ucha. Otworzyłem swoje czerwone ślepia i rozejrzałem się w koło, szukając źródła śpiewu. Wstałem i skierowałem swoje kroki, w miejsce, z którego moim zdaniem mógł dochodzić ów melodyjny dźwięk. Zatrzymałem się za krzakami i spojrzałem na śpiewającego wilka, który siedział pod drzewem. Nie chciałem mi przerywać, więc stałem tak przez chwilę. Przyjrzałem mu się. Był to jasny basior z ogromnymi skrzydłami. Gdy zakończył swój śpiew wyszedłem z krzaków, a on natychmiast spojrzał w moim kierunku. 

 

- Kim jesteś? - spytał, a ja zatrzymałem się niedaleko. Basior był gotowy do obrony, lecz ja pokręciłem łbem na znak, że mam pokojowe zamiary. 

- Zwę się Tarou. Muszę ci przyznać, a nie często to robię, że masz naprawdę fascynujący głos. - powiedziałem spokojnie. Sam się sobie dziwiłem, ale o dziwo taka była prawda. Basior ten naprawdę miał niesamowicie piękny głos.

- A ty? Jak się zwiesz? - spytałem. 

 

C.D.N.

 

Mitchell?