· 

Ciemno.... Ciemniej... Jeszcze ciemniej #6

Syknęłam i położyłam uszy do tyłu widząc jak Lunek po raz kolejny boleśnie uderza się o ścianę.

 

-Na pewno nie ma innego sposobu? Nie mogę patrzeć jak to sobie robisz -spojrzałam na niego zmartwionym wzrokiem.

-Niestety nie bardzo -odchrząknął sobie, wypluwając kilka kropel krwi.

-A nie mądrzej byłoby wyjść na zewnątrz, pozbyć się tego czegoś i wrócić? -spytałam.

-Nie, mówiłem już, że bez grzybów nigdzie się stąd nie ruszam -odparł basior, a ja cicho westchnęłam. Wiem, że Lunek bywa uparty, ale na pewno nie jest głupi, muszę uwierzyć, że ma jakiś powód, przez który tak postępuje. Poza tym nie znam się na duchach, kto wie, co by się stało, gdyby dopiero co wyzwolony z opętania wilk wszedłby z powrotem do Mrocznych Jaskiń.

 

Tymczasem końcówki ogonów Areliona zaczynały powoli gasnąć, a ciemność wokół nas się powiększała. Wtedy gdzieś w kącie usłyszałam jakiś dźwięk i niewiele myśląc, odruchowo odskoczyłam w stronę mojego towarzysza.

 

-Spokojnie, to tylko kamyczek -powiedział bez emocji, po czym zatrzymał się przed małą półką skalną, która po chwili wyłoniła się z ciemności przed nami -Poznajesz to miejsce? Szłaś tędy, zanim znalazłaś szatyńce?

-Tak! Na górze jest zakręt, a za nim koniec tunelu -powiedziałam uradowana faktem, że jednak nie będziemy musieli zostawać w całkowitych ciemnościach, kiedy Lunkowe ogony zgasną, przynajmniej jak na razie.

 

Lekko przykucnęłam, po czym zgrabnie wskoczyłam na górę.

 

-Dasz radę się tu wspiąć? -spytałam, wiedząc, że z reguły Arelion jest dużo zwinniejszy i wytrzymalszy ode mnie, lecz po tych obrażeniach, jakie sobie zadał oraz po wykorzystaniu tej umiejętności, która wysysa z niego energię, miałam pewne wątpliwości czy sobie poradzi.

Ten jedynie spojrzał na mnie wymownym wzrokiem, coś w stylu "Ja nie dam rady?" po czym zwinnie dołączył do mnie na górze. Ruszyliśmy razem przed siebie tunelem, aż w końcu dotarliśmy do czegoś w rodzaju pomieszczenia oświetlonego błękitem rosnących przy ścianie grzybów. Nagle, stanęłam w wejściu jak wryta.

-Coś nie tak? -Arelion zatrzymał się kilka kroków dalej.

-Nie, tylko... było ich więcej, znacznie więcej...-odpowiedziałam.

 

C.D.N.

 

<Lunek '-' ?>