· 

Wielkie porządki [1/1]

Korzystając z tego, że dziś od rana padało, postanowiłem w końcu zrobić porządki w mej małej jaskini, w której przechowywane są moje wszystkie zioła i inne składniki do przyrządzania kadzideł, naparów, mikstur, czy innych rzeczy. Wchodząc do jaskini od razu odchyliłem kamień, który zastawiał drugi otwór zbyt mały, aby nim chodzić, lecz idealny, by wpuścić powietrze i światło dnia do jamy. W pysk od razu uderzył mnie powiew ciepłego, mokrego i rześkiego powietrza. Dzięki temu byłem w stanie dojrzeć bez wysiłku oczu najmniejszą pajęczynę i bez problemu rozróżnić suche liście i kwiaty od siebie.

Mam do ogarnięcia dziewięć wydrążonych w skale półek oraz dwa stoły zrobione ze skał i położonym na nich konarze brzozy i dębu, wyszlifowane piachem tak by były płaskie na górze. Robiłem je bardzo długo, lecz sądzę, że były wart tej roboty.

Obmiotłem wszystkie pajęczyny i zabrałem się za porządki.

Na sam początek wziąłem się za rzeczy niecodzienne, typu kości, myszą żółć, pajęczyny, łuski smoków i Preculiariego, skorupki i grzyby. Jak to się mówi najłatwiejsze na początek, wyjąłem wszystko z zagłębień, wytarłem mchem i odłożyłem w idealnej harmonii, bym zawsze wiedział, gdzie one są.

Następne w kolejności były kadzidła, które położone były na środkowej półce drugiego rzędu. Stały one w czaszkach zwierząt, by ziołowa część nie miała kontaktu ze surowym podłożem. Każde poklei wyjmowałem, delikatnie otrzepywałem i odkładałem na swoje miejscem. Ta część była chyba najczystszą, lecz oczyszczenie tyłu kruchych palenisk nie było szybkim zajęciem. Nim się zorientowałem ledwo widoczne słońce, ponieważ wciąż padało, było już wysoko i powoli zmierzało ku zachodowi.

Teraz zajrzałem na miejsce gdzie spoczywały napary lecznicze, były one uporządkowane, wywaliłem parę starych resztę odkurzone zostawiłem na swoim miejscu. To samo powtórzyło się z truciznami, lecz nie wyrzuciłem ani jednej ponieważ im starsza tym jest mocniejsza. No i łatwa robota się skończyła teraz zostały susze ziół tych leczących, do jaki mikstur i trucizn. Jak rośliny trujące były w miarę uporządkowane, pewnie myślałem o przyszłości i by nikt tego nie zjadł, tak w roślinach do mikstur, rytuałów i tych medycznych był taki niewyobrażalny syf, że to się w głowie nie mieści. Wszystkie liście wymieszane z kwiatami, nic na swoich kupkach, normalnie jakbym nie sprzątał tu z miesiąc, choć w sumie nie, ja tu nie sprzątałem o wiele dłużej. Szczerze, chyba wam oszczędzę tego wszystkiego jak układam każdy krwawnik i odkurzam go i opuszczam na specjalną kupkę i tak z każdym ziołem, co mam ich tu koło stu gatunków i chyba z każdego egzemplarza po dziesięć sztuk. Ogólnie dzięki tym porządkom, dowiedziałem się czego mam mało. Okazało się, że został mi tylko jeden szatyniec. W najbliższym czasie muszę się wybrać do Mrocznych Jaskiń, by uzupełnić ich zapasy. Podsumowując skończyłem układać zielsko gdy księżyc był już wysoko. I tak oto na sam koniec,,zamknąłem" kamieniem prowizoryczne okienko i moje porządki uważam za zakończone.

 

KONIEC