Delikatnie przestawiłam jajko, aby mieć pewność, że nie przewróci się podczas wiercenia się noworodka. W tym czasie pęknięcie na skorupce się powiększało. Widocznie maluch się bardzo niecierpliwił, aby wyjść na świat. Po chwili mała część łupiny odpadła, a w powstałej dziurce mogliśmy ujrzeć mały, czarny pyszczek przypominający dziób. Otworzył się, wydając dość głośny jak na takiego malucha pisk. Szybko zaczął przebijać kolejne części powłoki, aż mogliśmy ujrzeć śliczną parę czerwonych oczu, ogromne uszy jak u pustynnego lisa, skrzydełka, i w końcu szary ogonek. Był wprost przeuroczy, a ja nie mogłam uwierzyć, że miałam zaszczyt być świadkiem jego narodzin. Wykluwanie się dla zwierząt jajorodnych jest bardzo wyczerpującym procesem, dlatego nie zdziwiłam się, że młode zaraz po wyjściu z jajka zasnęło wcześniej posyłając Lunkowi wyjątkowe spojrzenie, ciężkie jakkolwiek do opisania. Basior na ten gest zamrugał kilka razy.
-I co? Myślisz, że to samczyk czy samiczka? -szeptem przerwałam chwilową ciszę.
-Bezpośrednio jest za wcześnie, aby teraz to stwierdzić, ale po jego wielkości i ubarwieniu myślę, że to samiec. -basior wyrwał się z zamyślenia i pochylił na moment.
-Trochę szkoda, ale myślę, że i tak niestety nie miałabym wystarczająco czasu, by zajmować się własnym pupilem, nawet jeśli naprawdę kocham zwierzęta -odparłam z lekkim smutkiem. Uwielbiam istoty takie jak na przykład Firenzo czy Peculiari, ale chyba nie jestem gotowa by posiadać własnego, przynajmniej na razie. Myślę, że to nawet lepiej, że wszystko się tak potoczyło.
-W takim razie ja się nim zajmę. -Arelion uśmiechnął się troskliwie, patrząc na małą, czarną kuleczkę -Będę musiał pomyśleć na jakimś imieniem...może.. Avem? Myślisz, że ładne? -zwrócił się do mnie.
-Myślę, że mu pasuje. -odpowiedziałam z uśmiechem.
Lunek bardzo delikatnie złapał Avem'a i położył na skrzydle. Malec kurczowo się go złapał i wtulił w pióra.
-Zaniosę go do swojej jaskini. Idziesz mi potowarzyszyć? -zapytał, robiąc kilka kroków w stronę wyjścia.
-Zostanę tu i posprzątam skorupki, zaraz do ciebie dołączę- w uśmiechu zmrużyłam oczy, a Arelion po skinięciu głową zniknął za zakrętem.
KONIEC