· 

Ya lyublyu tebya brat #1

W daleko wysuniętym na północ miejscu otoczonym jedynie przez iglaste lasy tajgi mieściła się jedna z najbardziej odizolowanych od reszty świata wataha, której mieszkańcy byli zamknięci na wszelkie wilki pochodzące z zewnątrz a siebie nawzajem traktowali jak jedną, ogromną rodzinę. Cała społeczność liczyła około stu wilków, więc każdy znał każdego. Wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że jedna z par od dawna bez skutku stara się o potomstwo. Nieoczekiwanie najzimniejszej i najciemniejszej nocy z jaką przyszło watasze się zmierzyć zdarzył się cud i ów dwóm wilkom przyszło zostać rodzicami dwójki bliźniąt, małego basiora obdarowanego imieniem Alec i jeszcze mniejszej waderze zwanej Arum. Młode były przepiękne, miały grubą i puszystą białą sierść, długie i smukłe pyski zakończone wilgotnymi,, czarnymi kuleczkami w postaci nosków i długie bujnie porośnięte futrem ogony. Jak to bliźnięta Alec i Arum wyglądali dosłownie identycznie, ale to nie znaczy, że odróżnienie ich od siebie było ciężki,  poza charakterystycznym dla każdego zapachem jak później miało się okazać mieli całkowicie różne osobowości. Co ciekawe obecność młodego basiora powodowała natychmiastowe wypełnienie nozdrzy obecnych wilków zapachem paleniska, dziewczynka natomiast rozsiewała wokół siebie woń narcyzów. Wataha była zbyt szczęśliwa z cudu, który miał miejsce by zwrócić uwagę na ten zły omen. Narcyzy bowiem symbolizowały śmierć, obrzędy pogrzebowe oraz sen.

***

Bliźniaki z każdym dniem nabierały na sile. Już od samego początku ich istnienia ich moce dawały o sobie znać, u Arum była to moc władania ogniem z początku była w stanie jedynie wzniecić małą iskierkę lub rozgrzać swój ogranizm do temperatury, w którym nie będzie odczuwać zimna. Alec natomiast potrafił jednym spojrzeniem w oczy wilka dowiedzieć się jaki jest jego największy lęk i słabość, z biegiem czasu dzięki treningom wraz z siostrą nauczył się wnikać wgłąb cudzego umysłu.

- Ru! Wstawaj!- krzyczał mały basior wskakując na bliźniaczkę i przystawiając swój pysk tak blisko jej, że ich oczy dzieliła odległość centymetra.- No wstań no, już prawie świta. Dzisiaj tata miał nas zabrać na polowanie a później obiecałaś, że potrenujemy razem.

- Mmm.. Alec jest za wcześnie żeby wstawać. – wymamrotała z zamkniętymi oczkami.- Na polowanie idź sam z tatą, i tak jedynie na co mi pozwoli to siedzenie i gapienie się.

- No proooooszę. Namówię go jakoś żeby pozwolił ci coś samej upolować.- nie poddawał się dalej patrząc na jej zamknięte powieki. Młoda wadera powoli otworzyła oczy i ziewając dała bratu znak głową, że się zgadza. Powoli wstając i rozciągając się wilczyca wyszła z części jaskini przeznaczonej do spania i ruszyła w stronę wyjścia, gdzie czekali na nich rodzice. Wędrówka w wybrane przez tatę miejsce zajęła trójce godzinę. Las wyglądał o tej porze dnia bajkowo, różowe niebo idealnie współgrało z otaczającą rodzine bielą, drzewa były pokryte lśniącym od promieni leniwie wstającego słońca śniegiem. Ojciec bliźniąt przybliżył się do podłoża jak tylko się dało i skoncentrował swój wzrok na szukającym pożywienia zwierzęciu o sterczących do góry uszach.- Alec, widzisz tego zająca? Zajmij pozycje i upoluj go siostrze na śniadanie.- wyszeptał nie spuszczając wzroku z ofiary.

- Tak właściwie tato to pomyślałem sobie, że może dzisiaj pozwolisz Ru coś upolować.- zaczął nieśmiale patrząc na ojca.

- Dla Arum przyjdzie jeszcze czas na naukę, nie jest tak szybka jak ty i jak na razie musi obserwować inne wilki w akcji.

- No proszę tato, ostatnio sporo ćwiczyłam z Alciem i udało mi się upolować żabę.- mówiła swoim słodkim szczenięcym głosem Ru, specjalnie użyła tonu, któremu ciężko komukolwiek było się oprzeć.

- Ehhhh no dobrze, ale pamiętaj o wszystkim czego cie uczyłem. Wyciągnij przednie łapy i umieć tułów jak najbliżej ziemi pozostawiając przy tym tylne łapy w górze, wycisz się i skup wzrok na zdobyczy.- przypominał basior. Ru była jego oczkiem w głowie, cały czas się o nią martwił, była jego malutką córeczka, ilekroć ją widział przed oczyma ukazywał mu się jej obraz tuż po porodzie, postrzegał ją jak najdelikatniejszą istotę świata i czuł potrzebę chronić ją przed każdym możliwym niebezpieczeństwem.  Mroźny wiaterek miło otulał pysk Arum, gdy ta zajmowała odpowiednią do łowów pozycje, zapach igieł świerku i tak znajomej jej woni paleniska pozwolił jej opanować zdenerwowanie i skoncentrować się na zwierzynie, czekała przez chwile na odpowiedni moment aż w końcu przystąpiła do ataku mocno wybijając się z tylnych łap ruszając w kierunku futrzaka, gdy tylko była wystarczająco blisko złapała zwierze za kark i zmiażdżyła go mocnym ruchem żuchwy po czym z merdającym ogonem wróciła do pozostawionych kilka metrów w tyle chłopaków. W oczach taty z łatwością można było dojrzeć zdziwienie i ogarniającą go dumę.

- No no, chyba rzeczywiście sporo ćwiczyłaś.

- Mówiłem ci.- powiedział Alec uśmiechając się na myśl o zbliżającym się śniadaniu.

W jaskini cała rodzina zasiadła do posiłku, Arum podzieliła się z bratem swoją pierwszą poważną zdobyczą a rodzice zjedli wczorajsze karibu. Tata przez długi czas chwalił córkę, był pod znacznym wrażeniem poprawy jej umiejętności w stosunku do ostatniej wyprawy, podczas której pozwolił jej przejąć kontrole kiedy młoda samica zaczęła ślizgać się na lodzie i uderzając w jodłę spłoszyła buszującego w śniegu świstaka. Po śniadaniu bliźnięta opuścili jaskinie udając się na pobliską polane w celu treningu, dzisiaj mieli ćwiczyć wytrzymałość, czyli po prostu bawić się w berka.

- Nie chce mi się dzisiaj biegać, możemy zagrać w chowanego?- zapytała idąc przez las Arum.

- Ostatnio to robiliśmy, dzisiaj chce się poganiać, poza tym obiecałaś.- przypomniał patrząc na siostrę Alec.

- Jestem starsza i to ja powinnam decydować.- stwierdziła dumnie wypychając pierś do przodu.

- Jesteś starsza o dwie minuty Arum…- uświadomił ją brat.

- Dobra, może być berek.- zgodziła się przewracając oczami.

- Czy ty właśnie zrobiłaś to co myśle, że zrobiłaś?

- Emm… nie.- starała się odpowiedzieć, ale Alec się na nią rzucił co spowodowało tarzaninę w śniegu, w końcu basior wylądował nad nią i przygważdżając ją do lodowatego podłoża zapytał.- Czy przewróciłaś na mnie oczami?- w momencie, w którym to zdanie opuściło jego pysk zaczął łaskotać nosem brzuch siostry.- T-tak.- potwierdziła śmiejąc się.- Ale już przestań.

Na polanie rodzeństwo spędziło cały dzień, do domu wrócili dopiero przy zachodzie słońca a po kolacji zmęczeni udali się do swoich legowisk, jednak Arum nie mogła spać od pewnego czasu dręczył ją koszmar przedstawiający ogromny pożar i wycie oraz zawodzenie wilków w cierpieniu.

- Alec…- budziła brata szturchając nosem jego pyszczek.

- Znowu miałaś ten koszmar?- zapytał zaspany a kiedy zobaczył twierdzące kiwanie głową zrobił miejsce dla siostry aby mogła się położyć obok. Ru wtuliła się ciałem w większe od niej ciało brata i opatulona jego ogonem wyszeptała.- Ya lyublyu tebya brat.*

- Ya tozhe tebya luyblyu sestra.**

 

C.D.N

 

*- Kocham cie barcie.

**- Ja ciebie tez siostro.