Czułam jak o mało serce nie wyskoczyło mi z piersi. Już dawno się tak nie wystraszyłam. Vixen skoczyła na mnie znienacka, przygwoździła do ziemi i obnażyła kły. Wyglądała jak w jakimś transie. Może przez słabą widoczność pomyliła mnie z tą mroczną waderą? Mimo wszystko ulżyło mi, że to ona, a nie jakiś niebezpieczny stwór.
- Vixen! W końcu cię znalazłam! Już się bałam, że cię zgubiłam w tej mgle -odetchnęłam z ulgą.
- A-alice? -wadera zaczęła się rozglądać jakby nie wiedziała gdzie jest -ja...przecież przed chwilą...
- Co się stało? Widziałaś coś? -wstałam i otrzepałam się z ziemi.
- N-nie nic takiego...- wilczyca była ewidentnie oszołomiona, za to ja byłam niemal pewna, że kłamie.
- Vixen, widzę, że coś jest nie tak. Co widziałaś?
- Przysięgam ci, że nic takiego, już jest dobrze. Lepiej stąd chodźmy, ta mgła sprawia, że czuję się nieswojo...
- Muszę przyznać, że też odnoszę takie wrażenie -uśmiechnęłam się do niej pełna zrozumienia. Dobrze wiedziałam co czuje. Ta mgła faktycznie była co najmniej podejrzana.
Zagęściłyśmy ruchy, aby jak najszybciej się stamtąd wydostać, ale zdawało się, że otrzymywałyśmy zupełnie odwrotny efekt, coraz bardziej zagłębiałyśmy się w las. Im dalej szłyśmy tym czułam się dziwniej. W pewnym momencie usłyszałam jakiś szelest i gwałtownie się zatrzymałam. Vixen wpadła wprost na mnie. Wtedy ogarnęła mnie dziwna fala agresji i wściekłości. Nigdy wcześniej nie czułam takiej furii.
- Uważaj jak idziesz! -odwróciłam się warcząc. Podniosłam przednią łapę, z jakiejś dziwnej przyczyny miałam ochotę rozszarpać wilczycę na strzępy.
- Spokojnie, nie chciałam -czarna wadera wyglądała na zniesmaczoną moim agresywnym zachowaniem.
Wtedy ta złość, która na chwilę mną zawładnęła ulotniła się tak szybko jak się pojawiła. Przez chwilę stałam i zastanawiałam się o co tak właściwie się zdenerwowałam?
- Ja...przepraszam Vix, nie wiem co we mnie wstąpiło -ponownie pogrążyłam się w swoich myślach.
- Nic się nie stało -spojrzała na mnie wzrokiem podejrzliwym, ale jednocześnie pełnym zmartwienia -ten las naprawdę źle na nas działa, wydostańmy się stąd jak najprędzej.
Tym razem zaczęłyśmy biec omijając pobliskie drzewa i krzewy lecz mimo naszych starań by się stamtąd ulotnić odnosiłam wrażenie, że jesteśmy coraz bliżej czegoś, jakiegoś centrum . Ciężko było mi to samej sobie wyjaśnić. Miałam wrażenie, że to uczucie jest wywołane przez coś w rodzaju szóstego zmysłu, po prostu czułam, że jesteśmy blisko czegoś czego nie chciałybyśmy spotkać na swojej drodze lecz mimo to, wbrew naszej woli się do tego nieuchronnie zbliżałyśmy. Działało to na nas dosłownie jak magnez.
Biegłyśmy dalej przez las i mimo brakującego tchu nie zwalniałyśmy, aż w końcu naszym oczom ukazało się coś co nas tutaj ściągało od samego początku.
(Autor: Alina1212)
Wielki przeźroczysty kryształ w samym środku lasu. Był cały opleciony rozmaitymi pędami, które go przytwierdzały do drzewa. Lśnił białym światłem, jego krawędzie błyszczały w niemal hipnotyzujący sposób, a ze szczelin między nim, a drzewem wydostawały się coraz większe kłęby mgły. Nie mogłam się powstrzymać by nie podejść bliżej. Moja towarzyszka zrobiła dokładnie to samo. Z każdym krokiem czułam jakbym coraz bardziej zatracała siebie i kontrolę nad tym co robię. Kiedy stanęłam przed kryształem właściwie nie mogłam już nic zrobić. Wraz z Vixen bez naszej woli jednocześnie dotknęłyśmy go czubkami nosów i w tym momencie zapanowała ciemność.
C.D.N.
<Vixen?>