Jasne jak dotąd pomieszczenie powoli oganiała coraz bardziej intensywna ciemność. Obie wadery przestały cokolwiek widzieć, jedynie słyszały złowrogi śmiech niosący się echem. Alice patrzyła przed siebie z zaskoczeniem po czym powoli obróciła głowę. Wyczuła delikatny przeciąg po swojej lewej stronie. Był ledwo wyczuwalny, ale wiedziała, że oznacza, że gdzieś w tamtą stronę musi być wyjście. Instynktownie skierowała się w miejsce gdzie stała jej przyjaciółka po czym delikatnie złapała jej futro zębami i pociągnęła w stronę źródła przeciągu, dając jej znak, w którą stronę mają uciekać. Obie wilczyce ruszyły po omacku w ciemność. Złowrogi śmiech ustał i powoli rozpłynął się gdzieś za nimi. Znalazły się w jakimś tajemniczym korytarzu, a zza zakrętu było można dostrzec delikatne światło. Okazało się, że źródłem światła była pochodnia oraz, że cały korytarz był nimi oświetlony lecz mimo to był tak długi, że nie było można zobaczyć dokąd prowadzi. Całość przypominała nieco katakumby jakiegoś starego zamczyska. Towarzyszki ruszyły nim przed siebie ostrożnie stawiając każdy krok. W korytarzu rozchodziły się różne mroczne i przyprawiające o gęsią skórkę odgłosy lecz wyglądało na to, że niebezpieczeństwo już minęło. Wadery zwolniły nieco oszczędzając energię i powoli przedzierały się przez podziemia. Szły tak dłuższy czas gdy nagle szara wilczyca się zatrzymała i nastawiła uszu. Po chwili czarna zrobiła to samo. Za nimi było można usłyszeć delikatny szelest, a z ciemności powoli wyłaniał się jasny, złowieszczy uśmiech.
Vixen, uciekaj! -Wykrzyczała Alice rzucając się do ucieczki
Mówiłam już! Nigdy nie uciekniecie! -Za ich plecami rozbrzmiał krzyk dziwnej, mrocznej wadery, która ruszyła za nimi w pogoń.
Obie wilczyce biegły najszybciej jak tylko mogły. Mroczna istota za ich plecami zbliżała się, a wraz z nią straszy huk, który wydawała z każdym krokiem. Każda pochodnia obok której przebiegały gwałtownie gasła. W pewnym momencie korytarz robił się coraz węższy i zaczynał powoli prowadzić w górę. Gdy dostrzegły koniec tunelu prowadzący na zewnątrz Vixen pozwoliła szarej waderze się wyprzedzić i wyjść jako pierwszej. Kiedy obie znalazły się na zewnątrz najszybciej jak tylko mogła z pomocą swoich mocy zasypała wyjście z tunelu ziemią tak aby mroczna istota nie mogła wyjść za nimi. Jej nerwowy wzrok spoczął w tamto miejsce. Przez moment się obawiała, że to co zrobiła nie wystarczy i temu czemuś co je goniło uda się wyjść. Jednak ziemia jedynie delikatnie się poruszyła i nic się później nie stało. W głowie szarej wadery, która stała nieco dalej i łapała oddech pojawiła się jedynie myśl "Coś czuję, że jeszcze nie raz ją spotkamy" Jej wzrok również skierował się na wyjście z korytarza.
- Ostatnio mam już wystarczająco złych wspomnień związanych z tunelami takimi jak ten -Na jej pysku malowało się zamyślenie. Jakby przez moment wracała myślami do jakiś nieprzyjemnych wydarzeń.
Wilczyce się rozejrzały. Znajdowały się w jakimś dziwnym lesie. Nie były to już terytoria ich watahy. Fioletowooka wadera zrobiła poważną minę. Dobrze wyczuła ogromne ilości mocy magicznej, znacznie większe niż do tej pory. Zupełnie jakby dosłownie cały ten las był w jakiś sposób zaklęty. Postarała się oddalić od siebie niepokojące myśli i zacząć myśleć trzeźwo. Trzeba podjąć jakieś działania, słońce powoli zachodziło, niedługo miała nastać zimna noc, a one są daleko od domu.
- Musimy znaleźć jakieś bezpieczne miejsce do rozbicia obozu, by przenocować.
- Zgadzam się -Alice spokojnym krokiem podeszła do przyjaciółki po czym obie ruszyły w głąb gęstego, nieznanego lasu.
<Vixen, wiesz co masz robić :D>