Byłam w szoku i nie potrafiłam z siebie wydobyć ani jednego zdania. Nie wydawali się negatywnie nastawieni lecz mimo to czułam strach. Już kiedyś zapuściłam się na tereny wilków na które nigdy nie powinnam była się zapuszczać. Do dzisiaj pamiętam lekcję jaką wyniosłam z tamtego dnia. Przypomniało mi się jak ledwo uszłam z życiem tylko przez to ,że znalazłam się w nieodpowiednim czasie, w nieodpowiednim miejscu. Wiedziałam ,że jeśli i tym razem dojdzie do bójki nie będę miała żadnych szans. Na moment, czas się dla mnie zatrzymał ,a ja zdążyłam się przyjrzeć grupce wilków które przede mną stały. Pierwsza wadera znajdująca się najbliżej mnie miała piękne, zadbane kremowe futro i długie włosy nachodzące jej lekko na prawe oko. Biła od niej jakaś dziwna aura spokoju, rozsądku i opanowania. Jej pysk praktycznie niczego nie wyrażał, ciężko było mi odczytać jej myśli i zamiary. Po jej lewej stronie stał jedyny w grupie basior o białym jak śnieg futrze, czarnymi łapami i uszami oraz co przyciągnęło moją uwagę - skrzydłami. Następna stała wilczyca o szarym futrze nieco podobnym do mojego lecz znacznie ciemniejszym. Charakterystyczną cechą jej wyglądu były hipnotyzujące, szmaragdowe oczy. Wyglądała tajemniczo lecz łagodnie. Po prawej stronie stały kolejne dwie wadery. Pierwsza również o szarym futrze, lecz lekko wpadającym w błękit, skrzydłach oraz lodowych, niebieskich oczach, druga zaś była praktycznie cała czarna poza brzuchem, plamką na pysku i lewą tylną kończyną. Widziałam ,że miała coś w rodzaju napisu na przedniej łapie ale nie byłam wstanie go w tamtej chwili rozczytać. Wszystkie wilki wyglądały na dobrze odżywione i w pełni sił. Widać było ,że w ich watasze rzadko panował głód.
Wydaje mi się ,że wyczuli ,że nie stanowię dla nich żadnego zagrożenia. Nawet gdybym zachowywała się agresywnie nie mogłabym im w żaden sposób zagrozić ,a przynajmniej nie w pojedynkę. Próbowałam się opanować i powstrzymać odruch podkulenia ogona, nie chciałam im pokazać ,że się boję więc postarałam się podnieść głowę i się wyprostować by wyglądać na pewną siebie.
- Kim jesteś i co tutaj robisz? -Głos zabrała kremowa wilczyca, Był pełen charyzmy, nieco chłodny ,ale wciąż spokojny.
- Nazywam się Alice... naprawdę nie szukam problemów, właśnie miałam zawracać. Przepraszam.
Cała piątka zmierzyła mnie wzrokiem od czubków uszu po samą końcówkę ogona.
- Nie wyglądasz najlepiej. Chodź z nami, pokażę ci miejsce gdzie będziesz mogła zjeść i wypocząć.
Byłam bardzo zaskoczona taką odpowiedzią ,ale nie miałam zamiaru zadawać żadnych pytań. Po prostu poczłapałam za nimi. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać.
Tego dnia dołączyłam do Watahy Wilków Burzy i stałam się ich oficjalnym członkiem. Był to dzień, w którym w końcu znalazłam swoje miejsce w świecie.
KONIEC.