· 

Polowanie na węgorza

Jak już chyba każdy w tej watasze wie, mam pupila , który zamieszkuje pobliskie jezioro. To które jest połączone rzekami do wód morskich jak i oceanicznych. Preculiari jest perfekcyjnym łowcą morskim, żadne morskie monstrum nie jest w stanie go prześcignąć. Moje umiejętności polowania w wodzie nie są zbyt dobre, więc postanowiłem uczyć się od mego hipokampa.  Stanąłem nad brzegiem wody i zagwizdałem  donośnie i na tyle ile mi starczyło tchu. Nastała cisza.

 

Po około 3 minutach Preculiari wyłonił się dumnie z toni wodnej i przypłynął do mnie

 

- Witaj przyjacielu - mówiąc to podszedłem do niego i pogłaskałem go po jego mokrej lecz aksamitnej szyi. 

- ,, Witaj" - usłyszałem jak on do mnie mówi i w tej chwili przyjaźnie położył na moim grzbiecie

- Potrzebuje pomocy pomożesz mi? - zapytałem się kompana

- ,,Jasne w czym problem?" - zapytał się 

- Chcesz mnie uczyć polowania w wodzie? - zadałem mu kolejne pytanie

- ,,Nie wiem czy będę umieć" - przekazał mi

- Spróbować można - zaśmiałem się do niego 

 

Hipokamp dał mi znać abym popłynął za nim w głąb wody. Kiedy mięliśmy  zejść pod wodę, chwyciłem się jego płetwy  i w mgnieniu oka znajdowaliśmy się na dnie jeziora. Mieliśmy trochę więcej czasu niż normalnie, ponieważ zjadłem zioła, które umożliwiały mi przebywać pod wodą bez obawy o niedobór tlenu. Preculiari pokazał mi legowisko węgorza. Dostrzegłem jednego osobnika pływającego w znacznej odległości od gniazda zaś drugi nie odchodził od ich ,,Domu". 

 

- ,,Przyglądaj się uważnie" - po tej myśli hipokamp odpłynął i zaczął łowy na tego oddalonego węża morskiego.

 

Od zaraz jego kontury zlewały się, z ciemnym błękitem toni wodnej, zakradał się tak dobrze jak ja na powierzchni, o ile nie lepiej.Węgorze mają wysoko osadzone oczy, więc podkradał się on donic od brzucha strony. Kiedy był wystarczająco blisko jednym szybkim ruchem odgryzł głowę ofierze, nie zdążyła nawet ostrzec swojego partnera. Zwierzak machnął głową na znak, że teraz moja kolej aby upolować pozostałą zwierzynę. Powoli skradałem się w wodzie do węgorza, byłem już od niego na odległość około metra. Miałem już na niego skakać jednak ten mnie zauważył iw mgnieniu oka schował się do jamy wydrążonej w piachu. Usłyszałem z oddali śmiech mego pupila. Spojrzałem na niego wymownie i od razu przestał się śmiać. Powoli kończył mi się czas, podpłynęliśmy do siebie i Preculiari momentalnie wyciągnął mnie na powierzchnię. Na jego grzbiecie dotarłem do brzegu tam się rozstaliśmy, podziękowałem mu za lekcję, wygłaskałem porządnie i każdy rozszedł się w swoją stronę.

 

 

KONIEC