Biegłem przez las, ścigając sarnę. Był to wspaniały okaz, idealny na posiłek dla mnie i jeszcze jakiegoś wilka. Na myśl przyszedł mi Nuka. Kiedyś on podzielił się ze mną, teraz ja to zrobię. Ooooo tak.
Zamyślony nie zauważyłem, że sarna zniknęła. Zatrzymałem się i rozgladnąłem, lecz jej nie było. Nagle zauważyłem, że w pewnym miejscu trawa zabarwiła się na czerwono. Podszedłem bliżej, bardzo ostrożnie. Moim oczom ukazał się niecodzienny, acz ciekawy widok - szczeniak o białej, puszystej sierści, zjadający łapczywie upolowany przez siebie posiłek, czyli właśnie "moją" sarnę.
Wilczek spojrzał się na mnie... A nie. Wróć. Wilczyca.
Wilczyca spojrzała się na mnie swoimi błękitnymi oczami, a ja zrozumiałem.
Muszą się nią zaopiekować.
Nie wiem w jaki sposób, ale wyczułem, że z tym maluchem coś nie gra. Nie chodzi mi o to, że sama wilczyca jest nienormalna, bo tak to można było zrozumieć, ale coś ją ewidentnie zraniło. Psychicznie zraniło.
- Mam na imię Dremurr.
Odskoczyłem. Mała mnie przestraszyła, a teraz bezczelnie się śmiała. Był to jednak tak cudowny, szczenięcy i słodki śmiech że... Awww.
- Bardzo ładne imię, Dremurr, ale chyba troszkę długie. Zgodzisz się żebym nazywał cię Dream?
Wilczyca popatrzyła na mnie podejrzliwie, lecz odpowiedziała pewnym siebie głosem:
- Dobrze. A ty jak masz na imię?
Ukłoniłem się po wilczemu.
- Asgore ma zaszczyt poznać piękną panią.
Dream roześmiała się, a ja razem z nią, lecz nagle oboje przestaliśmy.
Usłyszałem głosy. Zbyt charakterystyczne na cokolwiek innego od...
Ludzi.
Szepnąłem do wilczycy, by uciekała, jednak ta nie zamierzała słuchać. Zaczęła warczeć.
Chwyciłem ją w zęby i odrzuciłem od siebie, byle jak najdalej, i w tym momencie usłyszałem wystrzał i krzyk małej.
Spojrzałem w dół. Krew.
Upadłem na ziemię. Podbiegła do mnie Dream i położyła przy mnie. Spojrzałem na nią i postanowiłem, że nie może stać jej się krzywda. Napisałem pazurem krótką notatkę: Nuka, zaopiekuj się nią. Wiedziałem, że Nuka wyczuje, że coś jest ze mną nie tak i przybiegnie tu. Weźmie Dremurr i wszystko będzie dobrze.
Usmiechnąłem się.
- Dziękuję - szepnąłem, a echo rozniosło szept po całym świecie, docierając do uszu wszystkich wilków, a wtedy nastał mrok.
I już wszystko było dobrze.