Biegłam najszybciej jak tylko mogłam przez zarośnięty krzewami las. Powoli zaczynałam z coraz większym trudem łapać kolejny oddech. Było bardzo duszno ,a przez silny deszcz oraz wszechobecne błoto biegło mi się coraz trudniej. Jak zwykle zdarzyło mi się to co zdarza mi się bardzo często czyli - wpadłam w poważne kłopoty ,a mianowicie przez przypadek sprowokowałam do ataku bardzo niebezpieczną bestię ,jaką jest niedźwiedź ,a dokładniej niedźwiedzica i to w dodatku z młodymi. Mimo ,że te zwierzęta nie należą do najszybszych z całą pewnością nie było warto z nimi zadzierać ,a szczególnie nie w pojedynkę. Już nie jeden wilk ,albo bardzo odważny ,albo bardzo głupi zginął w walce z tymi stworzeniami. Dlatego gdy tylko zdałam sobie sprawę w jak bardzo niebezpiecznej sytuacji się znajduję ruszyłam przed siebie nie zważając zupełnie na nic. Wokół rozbłysnęło światło ,a niedługo potem do moich uszu dobiegł głuchy dźwięk grzmotu. W biegu się odwróciłam by zobaczyć czy niedźwiedzica wciąż biegnie za mną ,ale zobaczyłam tylko jej tył powoli znikający za drzewami. Musiała odpuścić i wrócić do swoich dzieci. Stanęłam i odetchnęłam z ulgą po czym spróbowałam się uspokoić. Zaczęłam się rozglądać i badać wzrokiem otoczenie. Znajdowałam się w nieznanym mi dotąd lesie. Jeszcze przed chwilą byłam na pustych terenach nienależących do nikogo, to właśnie tam trafiłam na niedźwiedzia lecz podczas panicznej ucieczki wbiegłam do lasu gdzie jak sądziłam łatwiej będzie go zgubić. Mimo deszczu ,który powoli ustawał doskonale wyczułam obcy zapach otaczający mnie. Dobrze wiedziałam ,że oznacza on ,że nieświadomie wkroczyłam na terytorium jakiejś watahy. Sierść na grzbiecie mi się zjeżyła. Nie było to nic dobrego. Większość watach ,które do tej pory spotkałam było bardzo terytorialnych ,a za przekroczenie granicy można było zapłacić życiem. Tym sposobem właśnie spadłam z deszczu pod rynnę. Chciałam jak najszybciej się stamtąd usunąć modląc się by nie natrafić na jakiś patrol i dokładnie w tym momencie usłyszałam głosy dobiegające zza drzew ,które widziałam przed sobą. Moje serce pominęło kilka uderzeń by następnie zacząć bić ze zdwojoną szybkością. "Już po mnie" pomyślałam. Nie byłam w stanie zobaczyć źródła dźwięków ,ale byłam pewna ,że osoby które je wydają są coraz bliżej. Adrenalina zaczęła buzować w moich żyłach. Zdezorientowana zrobiłam kilka kroków w tył by następnie się odwrócić i uciec ,ale było już za późno. Z cienia wyłoniła się mała grupka wilków w tym cztery wadery i jeden basior. Ku mojemu zdziwieniu nie wyglądali na agresywnie nastawionych...byli raczej zdziwieni i zdezorientowani tak samo jak ja.