Witam, przedstawię wam historię piękną i wzruszająca jak poranne promienie słońca.Hahaha, żartuje. Po prostu przedstawię wam jak straciłam rzecz, z której tak słynęłam. Straciłam ogon w wieku jednego roku. Byłam już pod opieką Poppy'ego. Mieliśmy swoją siedzibę w środku wielkiego, ciemnego i strasznego lasu. Przynajmniej wtedy mi się tak wydawało. Mniejsza. Szykowaliśmy się na napad pewnego bardzo bogatego wilka, który szedł ze swoją obstawą. Taki tam staruszek około piętnastu lat.(I tak wyglądał lepiej od Poppy'ego, bo przynajmniej nie śmierdział)
Wszystko było przygotowane, ustaliłam plan oraz wilki, które brały udział w napadzie.
Dwa wilki przyczaiły się w krzakach, kolejne dwa w chmurach, jeden w wodzie A ja z Poppy'm siedzieliśmy na drzewie.
Zaczęło się. Wilki, które siedziały w krzakach rzuciły się na trzy wilki broniące staruszka. Jeden z wilków kryjących się w chmurach rzucił się na czwartego wilka, który chyba był jego prawą ręką. Stary wilk nie ruszył się i ze spokojem obserwował całe wydarzenie. Przeraziłam się. Zazwyczaj wilki uciekały w popłochu A tu taka niespodzianka.Poppy nie był zadowolony A wręcz się bał.Nie wiedziałam, o co chodzi, lecz nie odpuściłabym takiej okazji. Zeskoczyłam z drzewa od razu na staruszka, na co ten zrobił unik i walnęłam wielkim tyłkiem o twardą glebę.
-O ty stary dziadzie jeden. Zaraz ci kiełbasę z jelit zrobię i sprzedam za -50%-lekko poddenerwowana wstałam.
Wilk wyraźnie zdziwiony zaczął się śmiać.
-Zaraz ci tak pyska obije, że się będziesz śmiał tyłkiem.-jeszcze bardziej zdenerwowana odpowiadam na reakcję wilka.
-Oj młoda Panno widzę, że matka nie nauczyła się kultury do starszych. Trzeba będzie cię nauczyć szacunku.-oznajmił mi wilk wywyższającym się tonem, po czym wyjął z torby pewną kulę i wypowiedział zaklęcie, którego już nie pamiętam.
Kula zaczęła się świecić i zaraz po tym podrzucił ją i pojawił się wielkie smoczysko. O mało nie zsikałam się, że strachu. Ja jako głupi wilk rzuciłam się od razu na tego smoka, zamiast brać nogi za pas i czekać na przepyszna wołowinę Cioci Luci. Smok złapał swoim pyskiem mój ogon, po czym rzucił mną 10 metrów dalej. Byłam bardzo Obolała, Ale czegoś mi brakowało. A no tak mojego ukochanego wielkiego, puszystego i mięciutkiego ogona. Zemdlałam. Obudziłam się w siedzibie.Poppy podbija do mnie i mówi:
-Ej ty wiesz, nie masz ogona.
-Serio?
-Nie
-Aha fajnie.
Potem Poppy robił sobie ze mnie jaja i macał mnie moim odgryzionym ogonem. Ciocia Lucia stwierdziła, że ogon musi być ze mną a ja mając takie wtf na pysku zapytałam ją, o co chodzi. Moja mądra przybrana ciotka spaliła mój ogon i dała mi do picia zamiast kompotu. To znaczy ja nie wiedziałam, że to nie jest kompot. Wyobraźcie sobie, że pijecie swój ogon. Taką samą minę miałam, gdy dowiedziałam się o tym.
Po prostu świetnie.
Na dodatek potem dowiedziałam się, że ten sam STARY GŁUPI DZIAD będzie mieszkał nie daleko nas i będę musiała widzieć jego uśmiechnięty pysk.
Tak właśnie straciłam swój ukochany ogonek, może niektórzy myśleli, że się urodziłam z jego brakiem, o nie nie nie moi mili. Mój ogon był śliczniusi i piękniusi, ale nic co dobre nie trwa wiecznie prawda?
Koniec.