· 

Misja Miesiąca #1

Słońce zaszło już jakiś czas temu, a na terenie watahy zrobiło się ciut chłodniej. Zamiast jednak położyć się spać, jak każdy normalny wilk by zrobił, postanowiłem rozejrzeć się po okolicy. Nadal do końca nie znałem całego terenu, więc taki obchód wydawał się mi dosyć dobrym pomysłem. Przynajmniej nie będę kręcił się po jaskini i przeszkadzał innym wilkom w spoczynku, bo i tak bym nie zasnął przez najbliższe trzy godziny. Co jak co ale przynajmniej jeszcze przez jakiś czas nie chciałem psuć swojej opinii wśród innych członków watahy tak głupią rzeczą jak coś właśnie w tym stylu. 

Plątałem się przez dłuższą chwilę po lesie, sam nie będąc pewny czy nadal znajduje się na terenie watahy, czy już go przekroczyłem, aż do moich uszu doszedł cichy dźwięk, który dla odmiany nie był pochukiwaniem jakiegoś nocnego ptaka, ale odgłosem szumiącej wody. Nastawiłem uszy przysłuchując się temu dźwiękowi i powoli ruszyłem w tamtym kierunku chcąc się przekonać jak duża jest rzeka, lub wodospad, który się tam znajduje. 

Dotarcie do tamtego miejsca ku mojemu zaskoczeniu nie zajęło mi wcale aż tak dużo czasu. Stałem na zielonej polanie przed jeziorkiem do którego po czarnych kamieniach z szumem spływał niewielki strumyk wyglądający nieco jak mały wodospad. Woda była tak przejrzysta, że gdyby było ciut jaśniej, bez problemu można by dojrzeć całe dno i wszystkie ryby, mimo że wyglądało jakby w niektórych jego częściach było stosunkowo głęboko. Dopiero po chwili zobaczyłem, że nie jestem na tej polanie całkowicie sam.

Wilk o czarnym futrze pochylał się nad taflą wody. Był odwrócony do mnie tyłem i wyglądało, że skupił się bardziej na wpatrywaniu się w jezioro, więc raczej nie dostrzegł jeszcze mojej obecności. Uśmiechnąłem się pod nosem i ruszyłem w jego stronę stawiając ostrożnie swoje kroki jak tylko najciszej potrafiłem by nadal nie zostać zauważonym.

- Uważaj bo jeszcze cię tam wciągnie do tej wody - mruknąłem gdy znalazłem się tuż nad jego uchem.

Ten słysząc mnie podskoczył z krzykiem zaskoczenia jak poparzony, wpadając przy tym do wody i chyba na moje szczęście nie lądując gdzieś głęboko, tylko na dosyć płytki teren. Spojrzeliśmy oboje zaskoczeni na siebie. Ja zaskoczony reakcją czarnego wilka, on faktem, że go nastraszyłem. Staliśmy tak bez ruchu przez dobre kilkanaście sekund, aż na mój pysk wkradł się głupi uśmiech i nie mogąc się powstrzymać parsknąłem śmiechem.

- Haha wybacz nie wiedziałem, że aż tak się przstraszysz. - stwierdziłem powoli opanowując śmiech

Wilk o czarnym futrze chyba nie do końca wiedział jak ma na to odpowiedzieć, bo nadal patrzył się na mnie z mieszanką zdezorientowania i strachu. Ja wciąż lekko rozbawiony wszedłem do jeziora mniej, więcej na taką samą głębokość na której znajdował się basior po czym uśmiechnąłem się w jego stronę przekornie.

- Teraz co najwyżej przeziębimy się razem...

 

C.D.N

<Marston? Wiem że się nie popisałem ilością, ani jakością, lecz dopiero się uczę :'')>