· 

Niecodzienne znalezisko #2

 Szedłem tropem tego zwierzęcia i eliminowałem powoli znane mi istoty. Marston szedł niepewnie za mną nie spuszczając ze mnie swojego wzroku. 

- Dracon? Nie. Gryf? Nie. Zmiennokrztałtne? Raczej nie, nie występują tutaj.  Hydra? Możliwe ale jeżeli już to młoda i nie groźna.  Na sfinksa zbyt zimny klimat. - Moja wylicznka była długa a to wszystko szeptałem sam do siebie, lecz zdaje mi się, że Martson to wszystko słyszał , ponieważ patrzył na mnie jak wryty.

- Coś się stało? - zapytałem z grzeczności

- Nie nic po prostu jestem zszokowany wiedzą jaką posiadasz. -  przyznał z nutą zdziwienia - Nawet nie wiedziałem, że takie istoti istnieją, myślałem, że to tylko bajki dla małych szczeniąt. - Przyznał młody basior 

- Skoro to tylko bajki to powiedz mi mój drogi co mogło mi zorbić takie blizny? - podniosłem skrzydła a pod nimi i one same od wewnętrznej strony były pokryte bliznami. Po tym przejechałem łapą po moim futrze pod włos i bez problemu szło zobaczyć stare blizny jak i świeższe.

Marston znieruchomiał i nie wiedział co powiedzieć

- Wyobraź sobie bestię równie niebezpieczną jak smok jak nie bardziej agresywną. Może koło 20 metrów wysokości jak nie większy. Wtedy otarłem się o śmierć, z resztą nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz. - powiedziałem 

- I co dalej? Jak uciekłeś? - Zaciekawiony zapytał

- W  skrócie, Zabiłem bestię i z pomocą boga wyszedłem z jamy. - odparłem

- To już jest chyba coś. - z uznaniem odpowiedział

-  Wracając do naszego zwierzaka, udało mi się wywnioskować, że jest ono dwunożne. Widać to po tym, gdzie opierany jest ciężar jego ciała. - pokazałem na piętową część śladu.

-  Mhm. - słuchał uważnie 

- Polecam od tej chwili nic nie mówić, nie wiadomo co to jest i jaki ma słuch. -  stwierdziłem i od razu  zacząłem iść na pół zgiętych łapach, Marston zrobił to samo.

Wyczułem moment idealnie, zaledwie po około dwustu metrach zobaczyliśmy bestię, nie była to młoda hydra, lecz poznałem to po długim ogonie zakońzconym harpunem z trującym grotem. Był to  dość młody samiec Wiwerny. Zaskoczyła mnie jego obecność tutaj, ponieważ występują one głównie na wyspach. Znaczy to, że gdzieś w okolicymusiał on założyć gniazdo z samicą, bądź jest to młody z najświeższego miotu.

Spojżałem na Martsona, on natomiast nie dowierzał co widział. Z strachu powoli się wycofywał. Wiedziałem, że prawdopodobnie dał bym radę temu osobnikowi, niestety nie wiedziałem jak na to zareaguje młody. Postanowiłem podjąć szybką decyzję i 

wycofałem się wraz z nim. Nie chciałem zostawić go w takiej sytuacji, a zwłaszcza, że pierwszy raz widział takie stworzenie.

Kiedy odeszliśmy na bezpieczną odległość zacząłem mówić:

- To był młody Wiwerna - powiedziałem - Niedaleko musi być gniazdo. - poweidziałem mu fakty

- NIe musimy go atakować? - zaniepokojony z lekko drżącym głosem powiedział

- Nie dziś lecz prędzej czy później się za nie zabiorę. - Powiedziałem szybko z uśmiechem na pysku

I tak dalej bez słowa wróciliśmy do watahy i odstawiłem go tuż pod jego jaskinię.

 

 

                 <koniec>