· 

Pamiętnik Anielskiej Duszy – O miłości, która straciła swój sens…|Część 3|

Spotkania w tajemnicy? To najgłupszy pomysł na jaki mogłam się zgodzić! Jednak uczucie było silniejsze, to już jest uzależnienie, coś jak narkotyk. Miłość od pierwszego wejrzenia! Myślicie, że interesowałam się wtedy konsekwencjami moich czynów? Nie. Chciałam być szczęśliwa i poczuć się wartościowa dla kogoś. Czy to się spełniło? Czytajcie, a dowiecie się prawdy.

 

 ~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~

 

Wstałam. Dzisiejszy dzień znów był mroźny i zapowiadało się na surową zimę. Ja jednak byłam zamyślona, nie mogłam zapomnieć o basiorze, z którym rozpoczynam znajomość, a może nawet przyjaźń. Był najemnikiem, dlatego powinien być wredny, oschły i arogancki, ale nie jest. Ma wielkie serce, jest czuły i odważny, a także potrafi mnie rozśmieszyć. Nie mogłabym nie dodać, że jest strasznie pociągający. Nigdy czegoś takiego nie czułam. Zauroczenie…

 

I mogłabym tak rozmyślać gdyby ktoś nie dotknął mnie niespodziewanie w nos – raczej walnął w mój nos. Zdezorientowana wciągnęłam powietrze i wyczułam stojącego przede mną Kruczka, cieszącego się z nadchodzącej pory roku. Był to szczeniak strasznie roztrzepany, ale mający dobre serce i lubiący pomagać innym. Swoje imię zdobył ze swojego umaszczenia – był prawie cały czarny, tylko gdzieniegdzie posiadał białe przejścia i plamy. Na szyi miał zawieszony sznurek z świecącymi kamieniami szlachetnymi, który podarowałam jemu i jego siostrze aby bronił ich przed złymi siłami i czarami.

 

- Mamo! – krzyknął podekscytowany. – Mamo, mamo, nie śpisz?

 

Podniosłam się i polizałam go pomiędzy oczami. Zachichotał.

 

- Tak, słonko? – zapytałam, ziewając dodatkowo. – Już wstałeś, tak wcześnie?

 

- Zima! Zima nadchodzi! Słyszałem jak Armenia ogłaszała to Ferrowowi! Wiem, że nie pozwoliłaś mi podsłuchiwać, bo to brzydko, ale nie mogłem się powstrzymać. Chciałbym już zobaczyć śnieg, wiesz mamo? To będzie mój pierwszy raz odkąd dotknę czegoś tak zimnego! –Stanął obok mnie i wtulił się w mój bok. - Mamusiu, czy kiedykolwiek widziałaś jak wygląda śnieg?

 

Był taki pocieszny. Nie mogłam mu jednak odpowiedzieć twierdząco, bo naprawdę nigdy nie ujrzałam śniegu. Nigdy nie zobaczyłam jak wygląda, jak jego biel wkracza w me powieki. Słyszałam tylko z opowieści, zapach pomagał mi go sobie wyobrazić. Bo ja naprawdę posiadam wyobraźnie!

 

- Kruczku, ja nigdy nie widziałam śniegu – zaczęłam. – Tam gdzie mieszkałam nie padał śnieg, nie było zimy. A nawet gdyby była to bym nie zobaczyła tego przepięknego widoku, wiesz przecież dlaczego. Będziesz musiał mi go opisać, koniecznie.

 

- Bo nie potrafisz widzieć, mamusiu? – Zbliżył swój nos do moich oczu. – Dla mnie jesteś najpiękniejszą waderą jaką kiedykolwiek widziałem! Masz taki piękny kolor tęczówek, wiesz? Też chcę mieć taki!

 

Zaśmiałam się. On zawsze poprawia mi humor.

 

- To miłe, ale wiesz, mamusia musi na chwilę wyjść, ale obiecuję ci, że niedługo pooglądamy razem śnieg i zimę – powiedziałam, a humor szczeniaka od razu zmalał. – No już, nie smuć się tak. Powinieneś pobawić się z innymi szczeniakami albo najlepiej z Niebiańską. Twoja siostra na pewno będzie chciała się z tobą bawić.

 

- Znowu gdzieś idziesz? Powiesz mi mamusiu gdzie?

 

Odwróciłam się. Wiedziałam, że ten szczeniak łatwo mi nie odpuści, on już ma taki charakter. Nie lubię kłamać w żywe oczy mojej rodzinie. Będę musiała to jakoś mu delikatniej wytłumaczyć. Nie chciałabym aby był smutny, że go ciągle opuszczam i martwi się czy przypadkiem nic mi się nie stanie podczas moich wędrówek. Szczenię inaczej interpretuje świat od dorosłych wilków. Świat może mu się wydawać bardziej lub mniej kolorowy.

 

- Syneczku, mama musi porozmawiać z najemnikami, o których ci już opowiadałam. Mam do nich pilną sprawę, chcę aby wam nic nie zrobili! – Zaśmiałam się, a moje dziecko od razu rozpromieniło się. – Inaczej bym ich po ogonkach pogryzła. Rar, rar! – Kłapałam pyskiem udając, że gryzę wilka, a szczeniak śmiał się, także udając, ale tym razem uciekającego wilka przed moimi potężnymi zębami.

 

- Jak teraz o nich mówisz to wydają się być bardzo grzeczni! Zaprowadzisz mnie do Palemy i Yinuka?

 

Pokiwałam głową, a potem wyszłam z jaskini, trącając nosem syna w stronę bawiących się szczeniaków Jeanette. Rodzinna atmosfera była tak wyczuwalnym zapachem. Kochałam to gdzie byłam. Kochałam szczenięta i nigdy się to nie zmieni.

 

 ~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~.~

 

Zanim dotarłam do wybranego miejsca spotkania zatrzymałam się przy jaskini alfy. Była tam razem z Ferrowem, tak jak mówił Kruczek i rozmawiali o jakiejś poważnej sprawie, bo tętniło od nich agresją. Bardzo ciekawiło mnie o czym oni rozmawiają. Byli wściekli i gdyby dowiedzieli się, że podsłuchiwałam to dostałabym nauczkę, ale nie mogłam przegapić takiej okazji! Schowałam się za pniakiem, dość grubym aby mnie zasłonić i przekręciłam ucho w ich kierunku.

 

- Mam nadzieję, że ta druga grupa wilków, ukryte stado, wkrótce opuści nasze tereny. Shaitan… widziałem go na ich czele. Zapewne całe ich grupy współpracują ze sobą przeciwko nam! – ryknął zastępca alfy, uderzając łapą o kamień. – Wiesz jacy oni są?

 

-Najemnicy są okrutni, źli i agresywni. Powinnam zarządzić lepszą obronę dla szczeniąt i niezdolnych do walki wilków. Sam wiesz co zrobił niegdyś Shaitan, gdy jeszcze należał do naszej watahy. A ten drugi wódź… Bastion – Podniosła głos w przerażeniu. – On potrafi wiele, w końcu ten znany morderca go tego nauczył. Jest taki sam jak on – wściekły, groźny, opryskliwy.

 

Kłamcy – szepnęłam do siebie. Ja poznałam wilka odważnego,  rozsądnego, potrafiącego zachować zimną krew, zabawnego, a nie takiego za jakiego go uważają. Nie mogę pozwolić aby ktoś tak traktował basiora, którego lubię. A ten Shaitan? Bastion mówił mi, że na czele ukrytego stada stoi wadera o umaszczeniu księżyca. Będę musiała dowiedzieć się który z nich mówi prawdę. Czy mam wierzyć najemnikowi, który ocalił mnie przed innymi czy alfie i zastępcy, którzy zrobili mi tyle dobrego?

 

- Ehh, w końcu Bastion jest wyrzutkiem ze swojej rodziny, ktoś musiał się nim zająć. A, że Ciemna była zbyt słaba po tragicznym porodzie to był zdany sam na siebie. Odrzucony od innych wilków z watahy, od rodziny, od przyjaciół, których nie posiadał. Shaitan był zdany na jego los, musiał ten frajer go czegoś nauczyć, dlatego jest najemnikiem – powiedział, spluwając na ziemię.  – A ten drugi basior jest zwykłym dzieciakiem, który potrzebuje niańczenia się, bo go matka wydziedziczyła.

 

Na zewnątrz Armenia była silna i agresywna, ale w środku – była biedną waderą, która jednocześnie czegoś się bała i chciała komuś pomóc. Czyżby miała uraz do słów, które wypowiedział Ferrow? Nie chciała aby ktoś obrażał w taki sposób mojego znajomego i Shaitana?

 

- Uspokój się, nie pluj słowami. Bądź trochę wyrozumiały i nie wyzywaj nikogo tak niepotrzebnie. Wszyscy wiemy co on zrobił, jest potworem, ale błagam… To zbyt wiele. – Odeszła z opuszczoną nisko głową. – Spotkamy się później.

 

Już miałam odchodzić gdy poczułam gdzieś w oddali zapach pewnej wadery - Konwalii, karmicielki z naszej watahy. Była bardzo uznawana w wielu misjach przez Armenię i Ferrowa, dlatego została Betą. Ona też podsłuchiwała, ale wyczułam u niej ociekające na jej policzki łzy. Trzymała w sobie przerażenie i drżała. Ale dlaczego płakała, co takiego wywarło u niej takie emocje? Po chwili jednak odbiegła w głęboki las, ciągnąc za sobą tęsknotę i żal.

 

 

 

 

CDN