W końcu doszliśmy do końca korytarza jednak to nie był koniec naszej przygody. Przed nami stała świątynia, do której właśnie zamierzaliśmy pójść. Był to ostatni przystanek w królestwie zmarłych.
Świątynia była ogromna i liczyła pewnie bardzo wiele lat. Jej mury były pokryte bluszczem, który musiał tam rosnąć od wielu pokoleń. Wszystko znajdywało się jakby w półmroku przez co ciężko było dostrzec jakieś detale. Tak czy owak budowla robiła ogromne wrażenie. Dochodząc do bramy, popatrzyliśmy na siebie z Lunkiem nie wiedząc co nas tam czeka. Po jego spojrzeniu wywnioskowałam ,że się boi.
- Trzymaj się blisko - powiedziałam otwierając bramę.
Na co on w odpowiedzi kiwnął głową. Teraz znaleźliśmy się na jakby arenie. Dookoła były trybuny, a my staliśmy w samym centrum. Jednak ku naszemu zdziwieniu nie byliśmy tu sami.
- Stańcie na środku, jeżeli chcecie być osądzeni - odezwał się męski głos.
- Już wiem gdzie jesteśmy, to sędziowe śmierci... - powiedziałam do Lunka kierując się w miejsce, o którym wspomniał tajemniczy głos.
- Sędziowie śmierci? - spytał Arelion.
- Tak - odpowiedziałam krótko pokazując mu ,że ma podejść do mnie.
Kiedy basior podszedł do mnie, przed nami pojawiła się trójka wilków. Każdy z nich bacznie nam się przyjrzał po czym ten po środku powiedział:
- Jesteśmy sędziami śmierci, jestem Minos, a to moi bracia Aiakos i Rhadamanthys, skoro tu jesteście, oznacza to ,że chcecie zostać osądzeni. My zdecydujemy czy jesteście godni, aby zostać w krainie zmarłych.
- Tak - przytaknęłam równocześnie z Arelion.
- Najpierw osądzimy Ciebie Alesso. Aiakos uznał Cię za godną, Rhadamanthys zaś niegodną, zatem do mnie należy ostateczna decyzja. - powiedział z powagą Minos. - Kraina Zmarłych nie jest gotowa, aby Cię gościć. - dodał, otwierając portal do naszego świata.
- Teraz czas na Ciebie Arelionie. Rhadamanthys i Aiakos uznali Cię za godnego. - rzekł Minos.
A na jego słowa mnie zamurowało. Przecież to niemożliwe... - pomyślałam. Jednak czekałam na ostateczną decyzję.
- Zatem Arelionie, sądzimy iż jesteś godny, aby zostać w krainie Zmarłych. Zatem przejście do świata żywych jest dla Ciebie zamknięte - wydał wyrok Minos.
Po tych słowach, wilki zniknęły. Arelion od razu podbiegł do mnie i załamanym głosem stwierdził:
- A więc to mój nowy dom...
- Nie, nie pozwolę na to - powiedziałam stanowczo.
- Ty jesteś wolna, powinnaś wrócić do watahy - rzekł Arelion, jednak ja nie miałam zamiaru nigdzie się ruszać.
- Miałabym zostawić przyjaciela? - spytałam, a między czasie portal do naszego świata zdążył już zniknąć.
- A było wrócić - rzekł Lunek. - Było wrócić... - powtórzył.
- Znajdziemy stąd inne wyjście - odparłam. - Trzeba znaleźć Ozyrysa, gdzieś tutaj musi być jego siedziba - dodałam.
- Kraina Zmarłych jest olbrzymia, nigdy go nie znajdziemy - zniechęcał się basior.
- Posłuchaj. Mamy całą wieczność na znalezienie go, tutaj czas nie leci - próbowałam go rozweselić.
- No dobrze, w takim razie spróbujmy - uśmiechnął się basior.
C.D.N.
<Arelion?>