· 

Powrót do przeszłości #9

 

Serce waliło mi jak młot, uderzający głucho w surową stal. Pomimo najgorszych obaw trzymałem się ogona z pół metrową przerwą od alfy, nie jestem przecież godzien iść na równi z nią, jestem tylko szarym omegą. Idąc dalej zauważyłem, że korytarz lekko się zwężał. Po czym spojrzałem na lekki zarys naszych cieni, które zlewały się z duszami potępionych.

 

- Alesso korytarz się zwęża co zrobimy?? - z niepokojem zapytałem

- Niestety nie ma odwrotu musimy iść dalej, dusze nie pozwolą nam się cofnąć- pełna powaga w głosie.

 

Ufałem jej bez granic więc za nią nawet w ogień piekielny jestem w stanie skoczyć. W tym czasie korytarz zwężał się i zważał aż nasze grzbiety ocierały o sufit. Czułem jak krew sączy się obficie z skrzydeł i skapywała na futro, jednak nie w mojej naturze skarżyć się na ból. 

 

- Spójrz! - nagle powiedziała Wadera

- Światło widzisz je- z nutą ekscytacji w głosie powiedziała 

 

Pełen nadziei zapomniałem na chwilę z kim rangą idę, ruszyliśmy na równi, euforia jednak nie trwała długo, doszliśmy do źródła światła. Była to ściana ognia. Ślepa uliczka. Martwy punkt. Myślałem co zrobić

 

- Skoczę za tobą w ogień - wymamrotałem cicho

- Co mówisz bo nie do...- zamurowało ją

 

Nie skończyła mówić a zobaczyła mnie skaczącego w ogień,  bałem się prawda, lecz jak to mówią głupota leży blisko odwagi. Biegłem przed siebie czułem tylko ból strach i przypływ adrenaliny. Słyszałem trzaski ognia i pisk krzepnącej i parującej krwi z ran na skrzydłach. Czułem jak ogień próbuje dosłownie rozebrać nie z futra. Dopiero wtedy zrozumiałem, że mogę już stąd nie wyjść żywy. Biegłem ile natura dała, nie mogłem wziąć wdechu, ogień palił wszystko od nosa po łapy. Gdy już miałem się poddać zobaczyłem koniec ognia, wybiegłem z niego cały się paląc i dymiąc. Było tam małe źródło lecz pierwsze co to pociągiem za zardzewiałą wajchę aby zobaczyć co się stanie. Ogień jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki zniknął i zobaczyłem alfę, alfę która miała oczy całe we łzach. Spojrzała na mnie i niedowierzała. Ja błyskawicznie rzuciłem się do źródła aby ugasić palącą się sierść, skórę i skrzydła. Woda, jaka to była ulga ból momentalnie się zmniejszył choć po popażeniach zostaną blizny do końca. Taplałem się w źródełku jak szczenię, gdy alfa przybiegła cała zapłakana, najpierw mnie uderzyła a potem przytuliła.

 

 

C.d.n.

 

Alessa?