· 

Na nowej ziemi [Część#8]

Alessa zamyśliła się myśląc nad sensem przepowiedni... Może tak naprawdę nie potrzeba dalszej części, albo ona skrywa się tam gdzie narodził się potwór – myśli krążyły w jej głowie, aż w końcu wpadła na pewien pomysł.

 

- Wiem gdzie powinniśmy zacząć szukać – Alessa rzuciła nagle, przerwywając zamyślenie swojej towarzyszce.

- Na prawdę? Co proponujesz? – dopytywała z ciekawością fiołkowooka wadera.

- Myślę, że odpowiedź może skrywać się tam gdzie jest początek – odparła ciemnofutra wadera, nie dając jednoznacznej odpowiedzi.

- Zaraz, zaraz... Chcesz znowu tam zejść? Do tego urwiska?! – olśniło nagle Vesne.

- Dokładnie tak! Trzeba tam zejść, podejrzewam ,że tam może skrywać się odpowiedź na nasze wszelkie pytania – Alis, próbowała przekonać swoją kompankę.

- W porządku, niech będzie, możesz mieć rację – zgodziła się w końcu rudofutra wadera.

- W takim razie nie ma co zwlekać, bo demon jak zbierze wystarczająco sił, może ruszyć z atakiem na watahę... – pospieszała Alessa, wiedząc ,że w tej sytuacji w jakiej się znajdują liczy się każda minuta.

 

Wilczyce ruszyły w kierunku wyrwy z jakiej wydostał się stwór. Schodziły tą samą drogą, którą przed chwilą pokonywały z trudem. Wiedziały ,że muszą iść powoli, bo potknięcie grozi bolesnym upadkiem, a każdy uszczerbek na zdrowiu mógłby później opóźniać ich podróż i rozwiązanie zagadki. Wadery dla zabicia czasu zaczęły ze sobą rozmawiać:

 

- Ponoć zrezygnowałaś z bycia wśród bogów, dla watahy... Dlaczego? – spytała Vesna, chcąc dowiedzieć się czegoś o swojej towarzyszce. 

- Wiesz, to dosyć skomplikowane. Nie jestem tak naprawdę za bogami... Nie trawię ich hipokryzji, jaka panuje między nimi. Dla śmiertelników i swoich wysłanników są dobrzy, łaskawi, troszczą się. Ale o swoich nie dbają, wiele wojen... Prowadziłam na ich cześć. Wiele krwi przelało się niewinnych, wiele złych rzeczy widziały moje oczy. Ich świat wygląda zupełnie inaczej niż nasz. - ciemnofutra, zaryzykowała i obdarzyła fiołkowooką zaufaniem, opowiadając jej o jej przeszłości.

- Hmm, bóg, który nienawidzi bogów? Czy to też nie jest hipokryzja? – spytała odważnie jej towarzyszka.

- Wiesz kim są bogowie? Bogowie to wilki, które myślą ,że mają autorytet by chronić słabszych, uważają się za lepszych, moralnie wznioślejszych, często przeceniając swoje umiejętności... Kiedy West, miał władzę nad watahą, żaden z nich nie ruszył tyłka w ochronie niewinnych.... Z resztą nieważne, bali się go – przerwała nagle wilczyca.

- Kim tak naprawdę jest West, że go się bali?  – kolejne pytanie padło z pyska rudo-futrej wilczycy.

- West jest jednym z bogów... Upadłym bogiem. Ale to nie jest najlepszy moment, aby o tym rozmawiać. To długa historia, ogólnie moje relacje z bogami są dość zawiłe, może kiedyś będzie więcej czasu to Ci opowiem. – Alis zakończyła temat wiedząc, że to dość kontrowersyjna rozmowa, poza tym zbliżały się już do nory potwora.

- W porządku – odparła spokojnie Vesna, widząc ,że wadera nie chce dłużej o tym rozmawiać.

 

Były już tuż przed ujściem, z którego wyszedł demon. Wpatrywały się przez jakiś czas w ciemność jaka panowała tam w środku, po czym popatrzyły na siebie, bez słów wiedząc co mają robić. Ruszyły w dół, trzymając się dość blisko siebie. Ściany były obślizgłe i lepiły się, ale najbardziej zastanawiał fakt, że znajdywały się tam schody. Wilczyce nic nie widząc, szły skupiając się tylko na zmysłach dotyku i słuchu. Jednak los nie miał zamiaru utrudniać im wędrówki na dół tego dziwnego korytarza... Na ścianach zaczęły zapalać się runy. Nie były to żadne zdania, wydawały się być to przypadkowe symbole, na prawej ścianie pojawiały się runy w kolorze niebieskim, a po lewej w kolorze czerwonym. Oświetlały nam one dalszą drogę.

 

- Co one w ogóle oznaczają? – zapytała Vesna, przyglądając się poszczególnym znakom.

- Nie mam pojęcia, ale one nic nie znaczą. Są to jakieś bzdury, część pierwszy raz widzę na oczy – przyznała Alessa.

- Też większość nic mi nie mówi, musi to być bardzo stary język, albo... Jakieś znaki? Nie mam pojęcia – zamyśliła się fiołkowooka.

- Tak czy siak, myślę ,że coś tu jest nie tak, ten potwór nie zjawił się tu przypadkowo – stwierdziła ciemnofutra.

- To prawda, coś jest nie tak, ale przynajmniej może tutaj się czegoś dowiemy – przytaknęła rudofutra wilczyca.

 

Sprawa skomplikowała się bardziej kiedy przed wilczycami, ujawniły się dwa przejścia. Jedno z niebieskimi runami, zaś drugie z czerwonymi. Żadna z wader nie miała pojęcia co jest napisane na drzwiach, były to niezrozumiałe znaki, wiedziały jednak ,że w którąś stronę muszą pójść.

 

- Co teraz robimy? Możemy pójść razem, w jedne, albo rozdzielić się i pójść do obu. Jednak nie wiadomo co kryją za sobą drzwi... Nie wiadomo dokąd prowadzą... – zasugerowała Alessa.

- Myślę ,że rozdzielenie się będzie dobrą opcją. W razie czego spotykamy się tutaj, podejrzewam ,że za drzwiami znajdziemy jakieś przedmioty albo chociaż fragmenty zwoju, cokolwiek co przybliży nas do tego demona – powiedziała poważnie Vesna, wiedząc ,że wiąże się to z wielkim ryzykiem.

- Dobrze zatem... Powodzenia Vesno – zgodziła się z nią Alis, kierując się w stronę niebieskich wrót.

- Powodzenia – kiwnęła głową jej towarzyszka idąc w drugie przejście.

 

 

C.D.N.

 

<Vesno? Przepraszam ,że tak długo. Opowiadanie miałam już napisane kilka dni temu, jednak nie miałam czasu na korektę, bo ciągle coś miałam na głowie, teraz będę na bieżąco odpisywać ;)>