· 

Pierwsza wędrówka

Kolejny raz jestem na obcym terytorium.  Nie znam jeszcze żadnych wilków stąd... Skąd mam wiedzieć, jakie podejście mają do nowych" pomyślałam. Choć zazwyczaj jestem optymistką, tamtego razu nie wiedziałam, czego mam się spodziewać, a w głowie miałam czarne myśli.

Postanowiłam się przejść, mając nadzieję, że spotkam kogoś przyjaznego po drodze. Nie miałam niestety mapy terenu watahy, więc nie wiedziałam nawet, dokąd idę. Jak zawsze zachwycałam się całym otoczeniem. Odpłynęłam od stresu spowodowanego obcym terytorium. Lato jest zdecydowanie moją ulubioną porą roku, a z racji, że za niedługo nie będzie już tak dobrej pogody, jak dzisiaj, napawałam się naturą jeszcze bardziej.

Pochłonięta przemyśleniami usłyszałam szum. Zaciekawiona, przyspieszyłam. Robiło się coraz głośniej z każdym kolejnym mijanym drzewem. Krajobraz nagle zmienił się, kiedy wyszłam z gąszczu lasu. Prawdą było, że całą drogę szłam pod górę, ale nie sądziłam, że wyjdę na szczyt jakiegoś wodospadu...

Podbiegłam z entuzjazmem i niedowierzaniem do niewielkiej rzeki. Spojrzałam na krystalicznie czysta wodę opuszczoną od żywych stworzeń. Napiłam się jej kilka łyków - była bardzo chłodna, co momentalnie mnie orzeźwiło. Oderwałam wzrok od wody, gdy przypomniałam sobie o wodospadzie. Potruchtałam do krawędzi klifu, z którego spadała rzeka. Zobaczyłam niesamowity widok. Góry, lasy, łąki, klify... I ta piękna rzeka. Słońce dopiero co pokazało się w całej okazałości nad horyzontem. Bałam się spojrzeć w dół, jednak musiałam to zrobić – moja ciekawość nie dawała mi wyjścia. Wodospad był wysoki, szacowałam go na 40 metrów. Momentalnie opanował mnie strach i szybko cofnęłam się o krok, ale nie mogłam oderwać wzroku od wodospadu. Z uśmiechem obserwowałam piękny krajobraz.

Położyłam się w trawie pod wielkim dębem, żeby nieco odpocząć. Machałam delikatnie ogonem z entuzjazmu i zadowolenia. Nie często widzi się tak cudowne widoki.

Nagle usłyszałam szelesty za sobą. Momentalnie zastygłam w miejscu, poruszałam jedynie uszami, żeby lepiej zlokalizować źródło dźwięku. Jednak szelesty ucichły. Słyszałam tylko moje serce, które próbowało wyskoczyć z klatki piersiowej i samodzielnie sprawdzić, co bądź kto to taki. Mi niestety zabrakło odwagi

 

Ktoś ? c: