Minął jakiś czas odkąd "znalazłem swoje miejsce na ziemi". Chociaż mam pewne wątpliwości, czy mogę je tak nazwać. Nie czuję przywiązania do tej ziemi. Co mnie w niej trzyma? Co sprawia, że pragnę tu zostać? Podążałem Magiczną Drogą chcąc odpocząć. Delektowałem się śpiewem ptaków i cudownym zapachem. Przystanąłem na chwilę czując cudowny spokój. Został od zakłócony. Ktoś na mnie wpadł. Patrzyłem na waderę, która otrzepywała się z kurzu. Jej białe futro opadło na pysk. Znałem ją.
-Nic ci nie jest?-pomogłem jej wstać. Ruszała uszami by zlokalizować gdzie dokładniej jestem.
-Nie, wszystko dobrze. Tak myślę...
Nadal była okropną niezdarą. Przez pewien czas liczyłem ile razy na kogoś wpadła lub się wywaliła. Jestem kochany, prawda?
-Gdzie ci tak śpieszno?-zapytałem.
-Chciałam się udać do Kryształowych Gród i...
-I z impetem wpadłaś na mnie.
-To nie moja wina! Pachniesz jak drzewo!
-Więc byś wpadła na drzewo...
-Drzewo się nie porusza!
-Niech ci będzie... podprowadzę cię, żebyś się nie skrzywdziła.
Pomogłem jej dojść na miejsce. Dlaczego chciała tam iść? I tak nie widziała tych wszystkich kryształów...
CDN
<Illuś?>