Siedząc nieopodal wodopoju podeszła do mnie Alessa:
- Witaj Lunku, jak ci życie mija? - uśmiechając się usiadła koło mnie.
Ledwo co skończyła mówić zdanie, odskoczyłem i nisko się pokłoniłem.
- Weź się nie wygłupiaj i siadaj. - uśmieh nie schodził jej z pyszczka
Usiadłem:
- Życie mija po staremu, bez większych rewolucji jakoś płynie swoim tępem - mówiąc to spoglądałem na waderę.
- Mówiłam ci już, że dołączyła do nas nowa wadera?
- Nie, nie mówiłaś. Dziękuję za informacje, z chęcią się z nią zapoznam - Ogon zaczął mi merdać na myśl poznania nowego wilka
- Wiesz gdzie ją znajdę? - zapytałem z ciekawością
- Przeważnie przesiaduje na skraju terenów watahy niedaleko skrajnej jaskini. - nadal z uśmiechem mówiła i czasem zerkała na mnie
- Dziękuję - mówiąc to wstałem i przeciągnąłem się
- A i jeszcze jedno - również wstała - chciała bym ci pogratulować awansu na stanowisko Lidera cieszę się, że pniesz się w górę - mówiąc to klepła mnie po ramieniu
-Dziękuję ci to ja lecę jej szukać - Spojrzałem w niebo i się odwróciłem
- Lecisz?? - zdziwiona żekła
- Nie spokojnie na nogach w dalszym ciągu nie latam - Uśmiechnąłem się i ruszyłem przed siebie
Po dotarciu na miejsce rozglądałem się uważnie za nową waderą. Aż nagle kątem oka spostrzegłem ją biało-czarna, wysoka i szczupła wadera siedząca nad brzegiem jeziora na dużym kamieniu. Zblizyłem się i usiadłem nieopodal krzaka by pozbierać myyśli i pomyśleć jak się z nią przywitać.
Lecz ona była pierwsza. Odwróciła się gdy mnie zobaczyła momentalnie odskoczyła i przyjęła pozycję do ataku:
-Kim jesteś?! Czego chcesz?! - agresywnie podnosiła głos i warczała
- Ej.. spokojnie nic ci nie zrobie - mój głos był spokojny i starałem się troszkę tego spokoju przelać na nią
- Odejdź...! - nadal zła krzyczała
- Dopiera co przybyłem. Nie ruszę się choćbyś miała mnie zaatakować - podszedłem krok bliżej
- Jestem Arelion i przyszedłem właśnie do ciebie - zrobiłem kilka kroków uśmiechałem się do niej i usiadłem
Wygląda na to, że wadera była zaskoczona moim zachowaniem. Opuściła gardę i usiadła koło mnie.
- Jestem Skipper - poweidziała szybko i stanowczo
- Miło mi -Podałem łąpę na przywitanie
- Mam do ciebie pytanie.. dlaczego się nie bałeś? Odwaga czy głupota? - z ciekawością zadała pytanie
- Widzisz... byłem dobrej myśli i tyle - odparłem z uśmiechem
<c.d.n. Skipper?>