Niepokojące wieści [Część #1]

Wataha zaczęła iść w bardzo dobrym kierunku. Odkąd odszedł stąd West, wszystko się zmieniło. Bogowie znowu nad nami czuwali, zwierzyna powróciła... Duża część wilków odeszła i została garstka, ale to z pewnością się niedługo zmieni.  Kierowałam się w stronę Leśnych Wrót, gdyż tam miałam zamiar coś dzisiejszego dnia upolować. Jednak ktoś mi w tym przeszkodził...

 

- Alesso! – usłyszłam krzyk za sobą.

- Coś się stało? – spytałam, instyktownie obracając się.

- Owszem, poszłam na patrol po teranch i natrafiłam na terenach Wulkanicznego Zbocza... – przerwałam waderze.

- Co Ty tam robiłaś? To jedno z bardziej niebezpiecznych miejsc... – powiedziałam, zwracając waderze uwagę.

- Tak wiem, ale tam są smoki... – odparła.

- To niemożliwe odeszły one wieki temu z tych terenów – odpowiedziałam bagatelizując tą wiadomość.

- Ależ to prawda. Chodź zobacz sama – zaproponowała.

- Zwróciłaś uwagę, czy są negatywnego nastawienia? – spytałam.

- Niszczą wszystko co stanie im na drodze – zaniepokoiła się.

- Dziękuje Cell, pójdę to sprawdzić – uśmiechnęłam się.

- Cell? – zapytała.

- Nie podoba Ci się? – dopytałam dla pewności.

- Chcesz iść tam sama? – zmieniła temat.

- Muszę zostawić na straży resztę, nie mogę ich narażać – odpowiedziałam biorąc na siebie odpowiedzialność.

- Nie możesz iść sama. Potowarzyszę Ci – rzekła stanowczo wadera.

- Hmm, potrafisz walczyć? – zastanowiłam się.

- Raczej sobie poradzę – dumnie odparła.

 - I zdajesz sobie sprawę z niebezpieczeństwa? – dopytałam dla pewności.

- Oczywiście – uśmiechnęła się.

- Zatem wadery przejmą tą sprawę w swoje łapy –odwzajemniłam uśmiech.

 

Nie marnowałyśmy czasu, od razu ruszyliśmy kierując się do Wulkanicznego zbocza. Wtedy zdałam sobie sprawę, że smoki faktycznie musiały się tu zagnieździć bo z daleko było widać dym po licznych pożarach, które na pewno nie były spodowane burzami...

 

 

 

CDN 

 

 

<Procella? :D>