Wataha zaczęła iść w bardzo dobrym kierunku. Odkąd odszedł stąd West, wszystko się zmieniło. Bogowie znowu nad nami czuwali, zwierzyna powróciła... Duża część wilków odeszła i została garstka, ale to z pewnością się niedługo zmieni. Kierowałam się w stronę Leśnych Wrót, gdyż tam miałam zamiar coś dzisiejszego dnia upolować. Jednak ktoś mi w tym przeszkodził...
- Alesso! – usłyszłam krzyk za sobą.
- Coś się stało? – spytałam, instyktownie obracając się.
- Owszem, poszłam na patrol po teranch i natrafiłam na terenach Wulkanicznego Zbocza... – przerwałam waderze.
- Co Ty tam robiłaś? To jedno z bardziej niebezpiecznych miejsc... – powiedziałam, zwracając waderze uwagę.
- Tak wiem, ale tam są smoki... – odparła.
- To niemożliwe odeszły one wieki temu z tych terenów – odpowiedziałam bagatelizując tą wiadomość.
- Ależ to prawda. Chodź zobacz sama – zaproponowała.
- Zwróciłaś uwagę, czy są negatywnego nastawienia? – spytałam.
- Niszczą wszystko co stanie im na drodze – zaniepokoiła się.
- Dziękuje Cell, pójdę to sprawdzić – uśmiechnęłam się.
- Cell? – zapytała.
- Nie podoba Ci się? – dopytałam dla pewności.
- Chcesz iść tam sama? – zmieniła temat.
- Muszę zostawić na straży resztę, nie mogę ich narażać – odpowiedziałam biorąc na siebie odpowiedzialność.
- Nie możesz iść sama. Potowarzyszę Ci – rzekła stanowczo wadera.
- Hmm, potrafisz walczyć? – zastanowiłam się.
- Raczej sobie poradzę – dumnie odparła.
- I zdajesz sobie sprawę z niebezpieczeństwa? – dopytałam dla pewności.
- Oczywiście – uśmiechnęła się.
- Zatem wadery przejmą tą sprawę w swoje łapy –odwzajemniłam uśmiech.
Nie marnowałyśmy czasu, od razu ruszyliśmy kierując się do Wulkanicznego zbocza. Wtedy zdałam sobie sprawę, że smoki faktycznie musiały się tu zagnieździć bo z daleko było widać dym po licznych pożarach, które na pewno nie były spodowane burzami...
CDN
<Procella? :D>